Różnice w płacach na niekorzyść kobiet są poważnym problemem na całym świecie. Kobiety za taką samą pracę zazwyczaj dostają mniej pieniędzy niż mężczyźni, niezależnie od zawodu. Dla wielkich korporacji to często wstydliwa sprawa, o której wolą głośno nie mówić, w zamian chwaląc się liczbą kobiet na stanowiskach kierowniczych czy dbaniem o ścieżkę awansu dla kobiet. Tymczasem jeden z największych banków na Wall Street, Citigroup, zamiast ukrywać sprawę, przyznał się otwarcie do odkrycia potężnej luki płacowej – okazało się, że w Citi kobiety w 2019 zarabiały o 27 proc. mniej niż mężczyźni. Mowa, oczywiście, o porównaniu średnich wynagrodzeń.
W porównaniu do 2018 roku widać pewną poprawę, bo luka została w 2019 roku zredukowana o 2 punkty procentowe. Natomiast gdy uwzględni się kwestie związane ze stażem pracy, stanowiskiem itp. to według banku kobiety zarabiają już tylko o 1 proc. mniej niż mężczyźni. Co oznacza, że to mężczyźni zajmują lepiej płatne stanowiska, a te słabiej opłacane są cedowane na kobiety. W swoim poście na blogu Citigroup wprost odniosła się do tego problemu, odnoszącego się zresztą nie tylko do płci, ale także do mniejszości.
Czytaj także: UE chce decydować o płacach minimalnych
- Wskazuje to na potrzebę zwiększenia reprezentacji kobiet i mniejszości na wysokopłatnych stanowiskach ¬– stwierdza Citigroup.
W przypadku mniejszości problem luki płacowej jest mniejszy. Wynosi ona tu „zaledwie” 6 procent. Bank postrzega to jednak jako problem i chce go rozwiązać.