Płace w Polsce rosłyby szybciej bez pracowników z zagranicy ?

Aż 41 proc. Polaków obawia się, że przez napływ Ukraińców traci szansę na solidne podwyżki. A jak jest w rzeczywistości? Spierają się nawet eksperci. Wiadomo jednak na pewno, że bez cudzoziemców gospodarka szybko by się załamała.

Publikacja: 20.03.2023 03:00

Płace w Polsce rosłyby szybciej bez pracowników z zagranicy ?

Foto: Adobe Stock

Ukraińcy na polskim rynku pracy są, ogólnie rzecz biorąc, dobrze przyjmowani przez Polaków. Nie przeszkadza nam ich obecność w sklepach, na budowie, w biurach, raczej nie boimy się, że zabierają nam pracę. Ale sporo osób uważa, że migranci ze Wschodu to zagrożenie dla podwyżek – wynika z najnowszej edycji raportu „Barometr Polskiego Rynku Pracy” przedstawionego przez Personnel Service.

Kto ma rację

Takie obawy ma aż 41 proc. ankietowanych – 3 pkt proc. więcej niż w poprzedniej edycji badania. Największe nasilenie tego typu odczuć dotyczy osób młodych, w wieku 18–24 proc. – wskaźnik ten sięga nawet 55 proc.

Nieco ponad jedna trzecia – 36 proc. – ankietowanych uważa, że napływ uchodźców z Ukrainy nie wpływa negatywnie na dynamikę płac w Polsce, a 23 proc. nie jest w stanie tego ocenić. Kto ma rację? Czy strach, że przez dużą migrację zza wschodniej granicy Polacy tracą szansę na lepsze wynagrodzenie za swoją pracę, jest uzasadniony?

Ciekawe, że konsensusu w tej sprawie nie ma nawet w środowisku ekonomistów. – Patrząc w skali mikro, tj. z punktu widzenia przedsiębiorstw, rację mają ci, którzy obawiają się, że pracownicy z zagranicy obniżają dynamikę płac – komentował Krzysztof Inglot, współzałożyciel Personnel Service, ekspert rynku pracy, podczas prezentacji „Barometru”.

Czytaj więcej

Kraków płaci najlepiej. Zdetronizował Warszawę

Zdaniem Inglota napływ migrantów podwyższył podaż pracy, czyli liczbę osób, które są chętne podjąć pracę. Zmniejszyły się więc dotychczasowe napięcia na rynku, gdy brak kandydatów był jedną z głównych barier rozwoju firm. – Jeśli pracodawca ma świadomość, że zatrudnienie nowych pracowników nie stanowi dużego problemu, mniej chętnie ulega presji płacowej ze strony obecnych pracowników – tłumaczył Inglot.

Można więc sobie wyobrazić sytuację, gdy w jakieś firmie szef odmówił podwyżek albo przyznał mniejsze od oczekiwanych przez pracowników, argumentując, że za drzwiami stoi przecież długa kolejka chętnych cudzoziemców.

Mężczyźni wyjechali

– Nie wydaje mi się, by to była prawda, na pewno nie w masowej skali – ripostuje Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – Struktura migracji z Ukrainy jest bardzo charakterystyczna, wprost przeciwdziałająca tego typu zjawiskom.

Jak wylicza, od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę z Polski wyjechało ok. 600 tys. mężczyzn chcących bronić ojczyzny, co miało duży wpływ na sytuację w takich branżach jak budownictwo czy transport. – Tam stawki płacowe ostro poszły w górę, bo firmy zaczęły mieć gigantyczny problem z dostępnością kadr – uważa prezes Kaźmierczak.

Napływ uchodźców z Ukrainy do naszego kraju to przede wszystkim kobiety z dziećmi. Wiele z nich podjęło już pracę, głównie w gastronomii, handlu, hotelarstwie, usługach domowych. – Ale wciąż w tych branżach trudno mówić, że nagle podaż pracy zaczęła przewyższać popyt i pracodawcy mogą dyktować swoje warunki. Odwrotnie, w branżach tych wciąż jest ogromny deficyt chętnych do pracy – twierdzi prezes Kaźmierczak.

Presja rośnie

Mariusz Zielonka, główny ekonomista Konfederacji Lewiatan, również ocenia, że napływ pracowników z zagranicy niekoniecznie obniża siłę przetargową polskich pracowników. Choćby z tej przyczyny, że w większości branż, gdzie cudzoziemcy podejmują zatrudnienie, wynagrodzenia są raczej niskie, a pracodawcy z przyczyn ekonomicznych nie mogą sobie pozwolić na ich windowanie ponad ustawowe regulacje wynikające np. z podwyżki płacy minimalnej.

Inaczej mówiąc, są sektory i firmy, w których płaca byłaby taka sama, lub marginalnie różna, niezależnie czy zatrudniono by tam Polaka, czy Ukraińca.

– Mimo że otworzyliśmy się na imigrację zagraniczną już kilka lat temu, bezrobocie spadło do rekordowo niskich poziomów, a pracodawcy są zmuszeni do podnoszenia płac ponad wzrost wydajności pracy. W ostatnich kwartałach w efekcie wysokiej inflacji presja płacowa ciągle rosła, nie zaburzył tego nawet napływ dużej fali uchodźców z Ukrainy – przekonuje Zielonka.

Ryzyko przegrzania

Ekonomiści przyznają, że gdyby nie napływ pracowników z zagranicy, którzy zapełnili luki na polskim rynku pracy, być może tempo wzrostu wynagrodzeń byłoby jeszcze większe niż obecnie. – Ale to nie byłaby zdrowa sytuacja, odwrotnie byłaby to sytuacja katastroficzna – zastrzega Zielonka.

– W przypadku dużego niedoboru pracowników płace rzeczywiście zaczynają szybko rosnąć, ale potem zaczynają równie szybko rosnąć ceny. Taki samonapędzający się mechanizm doprowadza przegrzania gospodarki, a potem do recesji, długotrwałego załamania – tłumaczy Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. – Im większe bariery w podaży pracy, tym szybciej następuje moment przegrzania. Napływ pracowników z Ukrainy uchronił nas przed tym kryzysem.

Plusy przeważają

Ekonomiści przyznają, że być może czasami Polacy rzeczywiście mogą mieć poczucie rywalizacji płacowej z cudzoziemcami. Ale tak naprawdę ich obecność jest dla gospodarki wyjątkowo korzystna. – Ich napływ pozwala nam się rozwijać szybciej i sposób bardziej zrównoważony – podkreśla Kozłowski.

– Musimy zdać sobie sprawę, że sam wzrost wynagrodzenia pracujących nie oznacza, że w gospodarce będzie powstawać więcej towarów i usług. Wyższe koszty pracy w firmie nie powodują, że ta firma zacznie więcej produkować, za to musi podwyższać ceny swoich produktów – podkreśla Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP. – Przedsiębiorcy mogą się rozwijać, zwiększać sprzedaż, zdobywać nowe rynki tylko wówczas, gdy zwiększają moce i zasoby, w tym zasoby pracy. W ostatnich latach taki wzrost umożliwia nam to tylko napływ cudzoziemców – podkreśla Sobolewski.

Ukraińcy na polskim rynku pracy są, ogólnie rzecz biorąc, dobrze przyjmowani przez Polaków. Nie przeszkadza nam ich obecność w sklepach, na budowie, w biurach, raczej nie boimy się, że zabierają nam pracę. Ale sporo osób uważa, że migranci ze Wschodu to zagrożenie dla podwyżek – wynika z najnowszej edycji raportu „Barometr Polskiego Rynku Pracy” przedstawionego przez Personnel Service.

Kto ma rację

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wynagrodzenia
Premie i nagrody zaburzyły dane o średniej płacy. Kto dostał najwięcej?
Wynagrodzenia
Może być trudniej o podwyżkę. Wielu odczuje realny spadek swoich dochodów
Wynagrodzenia
Polacy chcą skończyć z płacowym tabu, ale nie do końca
Wynagrodzenia
Wzrośnie dofinansowanie do wynagrodzeń dla osób z niepełnosprawnościami
Wynagrodzenia
Daleko do równych zarobków kobiet i mężczyzn na Wyspach
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił