- Pomimo rozbudowanego systemu zabezpieczeń w każdym zabytkowym obiekcie sakralnym, zdarzają się sytuacje, gdzie najsłabszym ogniwem jest czynnik ludzki. Tak było np. podczas pożaru kościoła św. Katarzyny w Gdańsku w 2006 r. Kilkadziesiąt osób obserwowało ogień, jednak nikt nie wezwał Straży Pożarnej - powiedział Onetowi rzecznik prasowy Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej, st. bryg. Paweł Frątczak. - Każdy obiekt sakralny posiada odpowiednie zabezpieczenia i systemy powiadamiania strażaków. Należy jednak pamiętać, że w katedrze Notre Dame znajdowało się dużo materiałów, które ogień mógł łatwo strawić, przede wszystkim na poddaszu - podkreślił.
W opinii Frątczaka, pożary zabytków są wyjątkowo trudne do ugaszenia. - Te budynki często powstawały w warunkach bardzo gęstej zabudowy, bez odpowiednich dróg dojazdowych. Dlatego w czasie takich sytuacji jak wczorajsza jeszcze bardziej istotna jest rola strażaków, którzy nie tylko gaszą pożar, ale także zabezpieczają sąsiednie budynki i ewakuują dzieła sztuki - zaznaczył. Frątczak powiedział także, że pożar nie był gaszony przy pomocy śmigłowców, gdyż „taka strategia prowadzenia akcji gaśniczej byłaby niebezpieczna dla strażaków, ale przede wszystkim mogłaby doprowadzić do zawalenia się ażurowej konstrukcji budynku”. - W przypadku pożarów zabytków straż pożarna używa raczej drabin i podnośników, aby jeszcze bardziej nie uszkodzić budowli - podkreślił Frątczak.
Wczoraj, tuż przed godziną 19:00 zaczęła płonąć katedra Notre Dame w Paryżu. Przez całą noc strażacy schładzali rozgrzaną konstrukcję budynku. Prezydent Emmanuel Macron zapowiedział, że od wtorku rozpocznie się zbiórka pieniędzy na odbudowę.