W 1968 roku z okazji I Biennale Rzeźby w Metalu powstało 38 prac mierzących od 2 do 10 metrów. Stanęły wzdłuż ulicy Kasprzaka. Dziś zostało kilkanaście, w większości zniszczonych. Ich przyszłość jest zagrożona, ponieważ miasto planuje poprowadzenie linii tramwajowej na pasie zieleni, który teraz zajmują. Okazuje się, że powstało kilka pomysłów na ocalenie metalowych prac.

Adam-x, członek grupy Vlepvnet, jest autorem idei „Parku rzeźb”. – Chcielibyśmy dać im nowe życie i zwrócić na nie uwagę mieszkańców miasta – mówi artysta. – Myślimy o stworzeniu na Woli centrum artystycznego, przestrzeni na świeżym powietrzu, gdzie znalazłoby się miejsce dla tych prac.

Adam-x poprosił o pomoc Jarosława Kozakiewicza, rzeźbiarza, wykładowcę ASP, który opracowanie projektu zagospodarowania rzeźb zlecił swoim studentom. – Nie ograniczałem ich pomysłów – mówi Jarosław Kozakiewicz. – Po półtoramiesięcznej pracy powstały bardzo różne plany: od przeniesienia rzeźb w inną część miasta po utopijne, pobudzające wyobraźnię wizje.

Do najciekawszych należą te zakładające stworzenie galerii rzeźb, którą można by oglądać, czekając na tramwaj na przystankach nowej linii. Metalowe konstrukcje zostałyby odnowione i zabezpieczone. Wszyscy uczestnicy wczorajszej debaty przypominali, że w ciągu ostatnich 50 lat zmieniało się otoczenie rzeźb. Inny był także kontekst społeczno-polityczny. Michał Woliński, redaktor naczelny „Piktogramu”, apelował o konsultacje z autorami prac. W opiekę nad metalowymi dziełami włączyć się chcą organizatorzy festiwalu WolaArt, a także Zarząd Zieleni. Zabrakło tylko głosu władz dzielnicy i miasta. Na spotkaniu nie było ich przedstawicieli.