We wtorek opisaliśmy absurd czyhający na pasażerów autobusów podmiejskich. Wielu kasuje bilet za 2,40 zł (za przejazd w jednej strefie). Tymczasem ZTM chce od nich 4,80 zł albo... żąda wysiadki na przystanku granicznym i czekania z biletem za 2,40 zł na następny autobus.
Po naszym tekście radny LiD Bartosz Dominiak przesłał nam interpelację z ubiegłego roku i odpowiedź prezydent miasta. Wynika z niej, że pasażer z biletem okresowym może skasować jako drugi bilet za 2,40 zł. W piśmie czytamy też, że kontroler nie może sprawdzać biletów na przystanku granicznym. A w strefie podmiejskiej może się co najwyżej domagać biletu za 2,40 zł.
– Myślałem, że sprawa jest załatwiona. Tymczasem ZTM znowu wymaga od pasażerów zachowań idiotycznych: wysiadania z autobusu i czekania na następny – denerwuje się Dominiak.
Wysłaliśmy do ZTM interpretację prezydent miasta. Urzędnicy przyznali, że ciężko zweryfikować, czy pasażer wsiadł na przystanku granicznym. Nadal upierali się jednak przy swoim. – Jeśli kontroler widzi pasażera, który akurat przekracza granicę miasta autobusem, może od niego żądać biletu za 4,80 zł – tłumaczy rzecznik ZTM Igor Krajnow.
– Ale jak to udowodni? Czy będzie nagrywał pasażera kamerą służbowej komórki? – dopytujemy.