Niepokój jest widoczny nawet w Doniecku, na wschodzie Ukrainy, który zdaniem UEFA najlepiej wypada w zakresie przygotowań do Euro 2012. Tamtejsi mieszkańcy, pytani o remonty dróg czy budowę hoteli, wzruszają ramionami i twierdzą: „nic się nie dzieję, nie zdążymy”.
– Reakcja ludzi jest zrozumiała: są nie są dokładnie informowani o postępach w tym kierunku, ale niebawem to się zmieni – zapewnia Iwan Fedorenko, dyrektor do spraw organizacji mistrzostw Ukraińskiej Federacji Futbolu. – Spóźniamy się, ale nie ma powodów do paniki. Zdążymy na pewno.
Jednym z największych problemów w ukraińskich przygotowaniach do Euro 2012 jest zastój w rekonstrukcji lotnisk. Terminale w Doniecku, Dniepropietrowsku, Kijowie i Lwowie są zbyt małe, by przyjmować po kilkanaście tysięcy osób. Brakuje także pasów startowych, na których mogłyby lądować samoloty typu Boeing 747 czy Airbus A380. – Sytuacja będzie się poprawiać. Lotnisko w Dniepropietrowsku ma być prywatyzowane. Dodatkowy terminal w Doniecku także zbudują inwestorzy – mówi Fedorenko. Podkreśla, że modernizacja lotnisk jest znacznie ważniejsza niż budowa dróg. – Odległość między miastami organizatorami jest duża.
Do Euro 2012 na Ukrainie najlepiej przygotowują się biznesmeni, którzy są właścicielami klubów piłkarskich i wiedzą, że organizacja mistrzostw oznacza prestiż i dochody.
50-tysięczny stadion klubu Szachtar w Doniecku należącego do najbogatszego Ukraińca Rinata Achmetowa ma być otwarty już na jesieni. Ekipa budowlana pracuje na dwie zmiany. Przed areną, która ma trzypoziomowe trybuny powstaje parking na kilkaset miejsc. W dni wolne od meczów kompleks sportowy będzie otwarty dla mieszkańców Doniecka, którzy zechcą skorzystać z fitness klubów albo pubów.