[b]Rz: Jakie znaczenie dla Polaków żyjących dziś za linią Curzona ma data 17 września 1939 roku?[/b]
Jarosław Wołkonowski: – Jeżeli chodzi o ocenę tego wydarzenia tutejsi Polacy uważają podobnie jak Polacy w kraju, że wkroczenie Sowietów było zbrodniczą napaścią na państwo polskie, ciosem w plecy. Ich spojrzenie na 17 września na pewno różni się jednak na przykład od spojrzenia Polaków z Poznańskiego, ze względu na to, że konsekwencje tego wydarzenia dotyczą ich osobiście i trwają do dzisiaj.
[b]Jakie konsekwencje?[/b]
Choćby terytorialne. Przecież ziemie, które Armia Czerwona zajęła po 17 września 1939 roku, po II wojnie światowej w większości znalazły się w granicach ZSRR, a po jego rozpadzie stały się częścią niepodległych państw: Litwy, Białorusi i Ukrainy. Na zawsze więc odpadły od Polski. Miało to wielki wpływ na losy tutejszych Polaków. Na przykład mojej rodziny. Część Wołkonowskich po wojnie opuściła Wileńszczynę i wyjechała do komunistycznej Polski, część nie. Mój dziadek Ludwik Wołkonowski po prostu nie mógł opuścić rodzinnej ziemi. Takich rozdzielonych rodzin są tysiące.
[b]Okupacja sowiecka, która zaczęła się 17 września 1939 roku i z przerwą na lata 1941 – 1944 trwała aż do roku 1990, to chyba nie tylko straty terytorialne. To również ludobójstwo dokonywane na narodzie polskim.[/b]