Nawigator naprowadzania, w lotniczym slangu zwany liderem, miał lecieć w Tu-154 do Smoleńska i odpowiadać za rozmowy z wojskowymi kontrolerami lotów.
Jednak 36. pułkowi nie przydzielono specjalisty z Rosji, ani na lot z Donaldem Tuskiem 7 kwietnia, ani trzy dni później na feralny lot z Lechem Kaczyńskim.
Kto zawinił? Nie wiadomo. Pułk posłał prośbę m.in. do ambasady w Moskwie i polskiego MSZ jeszcze 18 marca. Być może to Rosjanie nie chcieli dać nawigatora. Mógł zaspać polski resort dyplomacji – pytaliśmy o to rzecznika MSZ, ale od tygodnia nie dostaliśmy odpowiedzi.