Afryka jest gotowa – na wszystko. To może być eksperyment, jakiego futbol nie widział. Będzie fascynujący. O ile nie utknie w korkach.
Futbol? Jaki futbol? Tu nikt tak tego sportu nie nazywa. W futbol grali w Południowej Afryce Holendrzy, Anglicy, Portugalczycy. A miejscowi grają w soccer. Można ewentualnie nazywać kopanie piłki „diski”, ale to tylko w slangu.
Był już jeden mundial w soccerze, w 1994. Też organizowany z misjonarskim zadęciem, ale zupełnie inny. Bo w USA piłka nożna to sport dziewczyn i grzecznych chłopców. A w RPA zabawa wykluczonych. Dziś wykluczonych ekonomicznie, kiedyś również politycznie. Po prostu – gorszych. Dla lepszych były rugby i krykiet.
Mundial podziały zaciera, ale one nie znikną. Białe dzielnice się na te mistrzostwa cieszą, a czarne nimi żyją, od rana do nocy. Dla nich to jest coś niewyobrażalnego: pierwszy mundial Afryki zaczyna się u nich, tuż za granicami Soweto. W dzielnicy, która dla demokracji w RPA ma takie znaczenie jak dla nas Stocznia Gdańska.
Dlatego wszyscy odetchnęli, gdy Nelson Mandela powiedział: tak. Będzie na ceremonii otwarcia zaczynającej się o 14. Zapowiedział się na kwadrans, potem wróci do domu odpoczywać. Mecz RPA – Meksyk obejrzy w telewizji.