Może być piękna podróż

Meczami RPA – Meksyk i Francja – Urugwaj zaczyna się pierwszy afrykański mundial

Publikacja: 11.06.2010 02:15

Stadion Soccer City w Johannensburgu – tu rozegrany zostanie pierwszy mecz mistrzostw

Stadion Soccer City w Johannensburgu – tu rozegrany zostanie pierwszy mecz mistrzostw

Foto: AP

Afryka jest gotowa – na wszystko. To może być eksperyment, jakiego futbol nie widział. Będzie fascynujący. O ile nie utknie w korkach.

Futbol? Jaki futbol? Tu nikt tak tego sportu nie nazywa. W futbol grali w Południowej Afryce Holendrzy, Anglicy, Portugalczycy. A miejscowi grają w soccer. Można ewentualnie nazywać kopanie piłki „diski”, ale to tylko w slangu.

Był już jeden mundial w soccerze, w 1994. Też organizowany z misjonarskim zadęciem, ale zupełnie inny. Bo w USA piłka nożna to sport dziewczyn i grzecznych chłopców. A w RPA zabawa wykluczonych. Dziś wykluczonych ekonomicznie, kiedyś również politycznie. Po prostu – gorszych. Dla lepszych były rugby i krykiet.

Mundial podziały zaciera, ale one nie znikną. Białe dzielnice się na te mistrzostwa cieszą, a czarne nimi żyją, od rana do nocy. Dla nich to jest coś niewyobrażalnego: pierwszy mundial Afryki zaczyna się u nich, tuż za granicami Soweto. W dzielnicy, która dla demokracji w RPA ma takie znaczenie jak dla nas Stocznia Gdańska.

Dlatego wszyscy odetchnęli, gdy Nelson Mandela powiedział: tak. Będzie na ceremonii otwarcia zaczynającej się o 14. Zapowiedział się na kwadrans, potem wróci do domu odpoczywać. Mecz RPA – Meksyk obejrzy w telewizji.

[srodtytul]Na wszelki wypadek[/srodtytul]

Im bliżej meczu otwarcia, tym bardziej rosła gorączka na punkcie Bafana Bafana, reprezentacji gospodarzy. W ostatnich dniach sięgnęła szaleństwa. W środę w południe piłkarze RPA jeździli odkrytym autobusem przez ulice Sandton, bogatej dzielnicy Johannesburga, fetowano ich jak mistrzów świata.

A trener Carlos Alberto Parreira zgrzytał zębami, że dwa dni przed inauguracją męczą mu piłkarzy niepotrzebnymi obowiązkami. On pamięta jednak, że miłość do drużyny narodowej jest świeżej daty i ciągle podszyta strachem. Może dlatego parada była jak dla mistrzów, z obawy, że potem już nie będzie okazji.

W grupie A może się zdarzyć wszystko, jest chyba najbardziej wyrównana. RPA nie przegrała od 12 meczów, ale Meksyk potrafił wygrać z Włochami.

W drugim dzisiejszym meczu przewidywać jeszcze trudniej. Urugwaj jest na fali, a wicemistrzowie świata Francuzi – zagubieni, skłóceni, ciągle w szoku po ostatniej porażce z Chinami. Kto dziś przegra, będzie jedną nogą poza mundialem. Gospodarz MŚ nigdy nie odpadł po pierwszej rundzie.

– Spodziewałem się, że będziemy mieli przed inauguracją więcej spokoju. Ale rozumiem to zamieszanie – mówił wczoraj Parreira. Po nim na salę wszedł Javier Aguirre. W Meksyku jest kochany, ma sukcesy, ale nie czuje się w ojczyźnie bezpiecznie. Dzieci już wysłał do Europy, dołączy do nich po mundialu. Będzie szukał pracy w klubach Hiszpanii, Włoch albo Anglii.

[srodtytul]Czar Aguirre[/srodtytul]

Gdy meksykańscy dziennikarze przedstawiają się przed zadaniem pytań, Aguirre odpowiada: – No cześć, jak się masz? Albo: – Słucham, co cię do mnie sprowadza?

Z Meksykiem był już na mundialach w każdej roli. Piłkarza w 1986, asystenta w 1994, trenera w 2002. – Pamiętam 1986 rok i wiem, jak to jest grać u siebie, wiem, co czują teraz piłkarze RPA. O nas mogę powiedzieć, że jesteśmy gotowi. Byliśmy ze sobą 60 dni, pracowaliśmy solidnie, zwycięstwo nad Włochami dodało nam wiary. Meksyk na pewno zagra dobrze – mówił Aguirre.

A zapytany o możliwość zobaczenia Mandeli z bliska, opowiadał, jak w młodości zaczytywał się artykułami o apartheidzie, wywiadami z Mandelą i Desmondem Tutu. – Ale niestety w piątek będę musiał zrobić coś wbrew ich woli – żartował. Aguirre ma dziś zdecydowanie mniej do stracenia niż Parreira – świetnie opłacany Brazylijczyk, prowadzący drużynę, którą się kocha albo wyśmiewa.

[srodtytul]Ciepłe dni, zimne noce [/srodtytul]

Uśmiechnięci, serdeczni ludzie to największy skarb RPA, więc jest nadzieja, że nawet gdy drużyna odpadnie, pozostaną dobrymi gospodarzami. To będzie turniej wyjątkowy pod każdym względem. Mistrzostwa ciepłych dni i zimnych nocy. Suchego jak pieprz Johannesburga i Kapsztadu, gdzie ciągle pada. Turniej bez faworyta. Oczywiście dyżurnym są Hiszpanie, którzy wylądują w RPA dopiero dzisiaj.

Ale piękne mistrzostwo Europy z 2008 roku nie daje jeszcze prawa, żeby się nazywać mistrzem świata. Holandia też zachwyciła w 1988, a w 1990 rozpadła się podczas mundialu. Dlatego trener Vicente del Bosque tonuje nastroje, jak może.

Pewności sukcesu nie ma właściwie w żadnej drużynie. Argentyna wątpi w siebie po nieudanych eliminacjach, w Brazylii euforię studzi żołnierski wdzięk obecnej reprezentacji, a w Anglii pamięć o wszelkich klątwach: klątwie karnych, ćwierćfinałów, itd.

[srodtytul]Korki o każdej porze[/srodtytul]

Będą to też mistrzostwa strachu. O Afrykę, czy podoła, strachu przed przestępczością. Pojedyncze wiadomości o tym, że okradziono czterech Chińczyków w Soweto (dzielnicy, która pomieściłaby dwie Warszawy), że Ghana wyprowadziła się ze swojego hotelu, bo uznała, że standard jest niewystarczający, już były w czołówkach serwisów informacyjnych i każda podobna będzie tam trafiać.

Ale tak naprawdę największe niebezpieczeństwo dla tego turnieju czeka na drogach. Korki w Johannesburgu, w sercu mundialu, mogą się pojawić o każdej porze dnia, a między 15 a 20 są gwarantowane. Czyli akurat wtedy, kiedy kibice podróżują na mecze.

Rok temu podczas Pucharu Konfederacji niektóre spotkania zaczynały się przy opustoszałych trybunach i dopiero potem docierali ci, którzy utknęli w samochodach. Strach pomyśleć, co będzie od dziś aż do 11 lipca, do mety na Soccer City.

Ale jeśli i ten strach okaże się na wyrost, to będzie jedna z najpiękniejszych podróży futbolu.

[i]Korespondencja z Johannesburga[/i]

Afryka jest gotowa – na wszystko. To może być eksperyment, jakiego futbol nie widział. Będzie fascynujący. O ile nie utknie w korkach.

Futbol? Jaki futbol? Tu nikt tak tego sportu nie nazywa. W futbol grali w Południowej Afryce Holendrzy, Anglicy, Portugalczycy. A miejscowi grają w soccer. Można ewentualnie nazywać kopanie piłki „diski”, ale to tylko w slangu.

Pozostało 94% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!