[b] Rz: Jak mieszkańcy Sudanu Południowego reagują, gdy budujecie im studnie?
Maciej Perczyński:[/b] Z ogromnym entuzjazmem, bardzo spontanicznie. Tańczą, śpiewają. Gdy zakończymy wiercenie, zawsze pojawia się moment widowiskowy. Studnię trzeba bowiem wypłukać, używając kompresora powietrznego. Kompresor pcha powietrze do studni i woda zaczyna wylatywać na zewnątrz. Wtedy na własne oczy ludzie widzą, że woda faktycznie tam jest. I leci! Starają się łapać ją w miski, kanistry. Tłumaczymy, że nie jest jeszcze zdatna do picia, ale trudno ich przekonać. Jeśli na co dzień piją błotnistą wodę, to wszystko, co jest czystsze od niej, nie może być przecież gorsze.
[b]Ile studni istnieje w Uror, gdzie działa PAH? [/b]
Około 120. Wybudowaliśmy mniej więcej 35 procent z nich. Średnio na jedną studnię przypada około 1700 osób. Oznacza to, że niektórzy muszą wędrować godzinami, by do niej dotrzeć, a potem kolejne godziny stać w kolejce, by napełnić wodą kanistry. Kolejka stoi non stop, również w nocy. To całodzienna praca, która zajmuje tyle czasu, że kobiety i dzieci nie są w stanie poświęcić go na nic innego – ani na edukację, ani na zajmowanie się domem.
[b]Ile studni powinno powstać, by wody starczyło dla wszystkich?[/b]