Wysłannik hiszpańskiej stacji Telecinco José Couso zginął 8 kwietnia 2003 r. w bagdadzkim hotelu Palestyna ostrzelanym przez amerykański czołg. Miał 38 lat. Zostawił żonę i dwóch synków w wieku czterech i siedmiu lat. Taki sam los spotkał ukraińskiego współpracownika biura agencji Reuters w Warszawie Tarasa Procjuka.
Brat Hiszpana Javier Couso wczoraj wniósł skargę przeciw rządowi, prokuraturze i sądom zajmującym się zabójstwem José. Dowodem są depesze dyplomatów USA ujawnione przez WikiLeaks. W skardze czytamy, że mogą one „wskazywać na istnienie spisku lub przestępczej zmowy między – z jednej strony przedstawicielami rządu i wysoko postawionymi urzędnikami hiszpańskimi, a z drugiej – urzędnikami obcego mocarstwa”, które dyktowało Hiszpanom, co mają robić. W trakcie tej nielegalnej współpracy miało dojść do naruszenia tajemnicy śledztwa, a osoby powołane do ścigania przestępstw celowo zaniechały tego obowiązku i pomogły winnym uniknąć kary.
Z przecieków wynika, że Waszyngton wywierał naciski na rząd José Zapatero i hiszpański wymiar sprawiedliwości, by doprowadzić do zamknięcia sprawy trzech amerykańskich wojskowych oskarżonych w Hiszpanii o zabójstwo kamerzysty. Na rzecz umorzenia śledztwa działał prokurator generalny Cándido Conde-Pumpido. Ambasador USA w Madrycie Eduardo Aguirre kontaktował się w tej sprawie z byłą wicepremier Marią Teresą Fernández de la Vegą oraz z byłymi ministrami spraw zagranicznych i sprawiedliwości Miguelem Angelem Moratinosem i Julio Pérezem Hernándezem. „Hiszpańscy ministrowie pracują nad tym, by nie został wydany międzynarodowy nakaz aresztowania” – pisał 21 października 2005 r. Prokuratorzy doradzali dyplomatom USA, jak rzucać sędziom kłody pod nogi.
Javier Couso, cytowany przez „El Pais”, mówił wczoraj, iż jest tym bardziej rozczarowany, że rząd zarówno publicznie, jak i prywatnie zapewniał jego rodzinę, że sprawa José będzie dogłębnie zbadana.