Ekipy ratownicze wciąż poszukiwały wczoraj ofiar trzęsienia ziemi i tsunami, które nawiedziły Japonię 11 marca. Ciężkie opady deszczu znacznie utrudniały prace. Ponad 13 tys. osób wciąż uchodzi za zaginione. Wiele ciał zostało zmytych przez cofającą się falę do morza i możliwe, że nigdy nie zostaną odnalezione.

Z budynków reaktorów nr 2 i nr 3 uszkodzonej elektrowni atomowej Fukushima I wydobywał się wczoraj szary dym. Ewakuowano wszystkich pracowników. Nie zaobserwowano jednak zwiększonego poziomu radioaktywności. Według operatora elektrowni to para, która pochodzi ze zbiornika ze zużytym paliwem. Pręty paliwowe stosowane w reaktorze nr 3 są niebezpieczne, bo zawierają pluton. Tydzień temu nastąpił tam wybuch, który uszkodził dach budynku. Strażacy wczoraj znów wpompowywali wodę do reaktorów. Premier Japonii Naoto Kan przekonywał jednak, że niebezpieczeństwo minęło. – Sytuacja w elektrowni powoli, ale systematycznie się poprawia – powiedział Kan i wezwał Japończyków, by przygotowali się do odbudowy kraju.

Według Banku Światowego usunięcie zniszczeń wywołanych trzęsieniem ziemi i tsunami może potrwać nawet do pięciu lat.