Brat zmarłego prezydenta mówi, że Rosjanie "stanowczo się upierali, choć byli grzeczni". Z przewiezienia zmarłego do Moskwy zrezygnowali dopiero, kiedy Jarosław Kaczyński opowiedział o charakterystycznej bliźnie brata. Lech Kaczyński miał charakterystyczną bliznę na prawym ramieniu po wypadku samochodowym. Wtedy Rosjanie uwierzyli, że ciało Lecha Kaczyńskiego zostało rozpoznane beż żadnych wątpliwości. - Stwierdzili, że tak rzeczywiście jest i wtedy już uwierzyli, że ja rozpoznaje właściwie - podkreśla Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS opisał w programie "Polska i Świat" Markowi Osiecimskiemu pierwsze chwile na lotnisku w Smoleńsku. - Poszliśmy do tego miejsca, gdzie był rozbity wrak. Tam był taki malutki jakby ołtarzyk, tam się pomodliliśmy. A później, mimo namów, żebym tam nie szedł i tego nie oglądał zdecydowanie zażądałem, żeby mi pokazać ciało brata - relacjonuje Jarosław Kaczyński.
Na miejscu Jarosław Kaczyński zobaczył trzy ciała: prezydenta Lecha Kaczyńskiego, prezydenta Kaczorowskiego i marszałka Sejmu Krzysztofa Putry. Brata rozpoznał bez problemów. - Klęknąłem, modliłem się i ucałowałem brata - opisuje prezes PiS.