Żona oraz córka Muammara Kaddafiego miały wyjechać 14 maja do Tunezji. Podobno jeszcze w środę Safija i Aisza były na Dżerbie. Wczoraj rano jedna z tunezyjskich gazet podała, że obie udały się w kierunku Polski. Za nią informację powtórzyła katarska telewizja al Dżazira, a potem nawet BBC.
„Polskie źródła rządowe potwierdziły, że żona i córka Kaddafiego przyleciały z Tunezji" – podaje gazeta, choć tunezyjskie władze zaprzeczyły wczoraj, jakoby obie kobiety w ogóle znajdowały się w Tunezji. Również w polskim MSZ mówiono, że to bzdura.
– Trochę by mnie to zdziwiło – przyznaje Konrad Szymański, europoseł PiS. Według niego Europa byłaby dla ludzi reżimu Kaddafiego najgorszym z możliwych miejsc do ucieczki. – Jeśli ktokolwiek miałby im stawiać zarzuty karne, to właśnie Europa, gdzie istnieją trybunały sądzące za zbrodnie wojenne czy przeciwko ludzkości – mówi.
Gdzie zatem są Libijki? – Proszę mi wierzyć, nie mam pojęcia, gdzie jest żona Kaddafiego. Nie chcę spekulować na temat Polski. Ale na pewno Libijczycy bardzo często jeżdżą do Tunezji na leczenie – mówi „Rz" brytyjski prawnik Saad Djebbar, który doradzał libijskiemu rządowi w sprawie Lockerbie.
Prof. Edward Haliżak, szef Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW, nie zdziwiłby się jednak bardzo, gdyby rewelacje tunezyjskiej gazety okazały się prawdą. –To spekulacje, ale może to jest część cichego porozumienia z Kaddafim w zamian za jego ustąpienie? Być może minister Sikorski prowadził rozmowę w tej sprawie podczas swojej wizyty w Bengazi? Tego nie wiemy, ale hipotetycznie, z dużym stopniem prawdopodobieństwa, istnieje możliwość, że ciche porozumienie mogło zostać zawarte. Wtedy sytuacja, że żona Kaddafiego ląduje w Polsce, nie wydawałaby się zaskakująca – mówi „Rz". Podkreśla, że Libijczyków od dawna łączą z Polską dobre relacje. – To efekt czasów PRL. Z Libii kupowaliśmy ropę i eksportowaliśmy do niej nasze samochody. W Polsce do 2005 roku kształciło się mnóstwo libijskich studentów. Podejrzewam, że w Libii jest dziś około tysiąca takich osób. Głównie inżynierów i lekarzy – mówi.