Tomas Rosicky i Petr Cech doznali kontuzji w wygranym 2:1 meczu z Grecją. Pomocnik Arsenalu na drugą połowę już nie wyszedł. – Chciałem grać dalej, ale lekarze mi odradzali – opowiada piłkarz, który ma problemy ze ścięgnem Achillesa. Bramkarz Chelsea odczuwał bóle barku, ale został na boisku do końca.
W środę Cech i Rosicky z drużyną nie trenowali, pojechali na badania do szpitala. Urazy nie są poważne, ale lekarze czeskiej kadry nie potrafią powiedzieć, czy w sobotę będą mogli zagrać we Wrocławiu. – Ich szanse oceniam na 75 procent – mówi doktor Petr Krejci. Dziś też mają odpoczywać, do zajęć wrócą prawdopodobnie dopiero jutro.
– Nie chcemy, by grali bez żadnego treningu, bo podczas meczu może się okazać, że ból jest zbyt silny i nie są w stanie długo wytrzymać na boisku – dodaje Krejci.
– Noga boli mnie przy chodzeniu, nie mogę na niej normalnie stanąć. Ale długo czekaliśmy na ten moment i jeśli tylko się lepiej poczuję, zagram – zapewnia Rosicky. Zdaniem czeskiej prasy jest on dla zespołu niezbędny. „Znów potwierdziło się, że reprezentacja bez kapitana cierpi. Nikt nie umie wziąć na siebie odpowiedzialności" – napisały po meczu z Grecją „Hospodarske Noviny".
Ale kontuzje największych gwiazd nie nadszarpnęły pewności siebie czeskich piłkarzy. – Wierzymy we własne siły i nie mamy wątpliwości, że wygramy z Polską i wyjdziemy z grupy – zapowiada Tomas Huebschman. Pomocnik Szachtara marzy o grze w półfinale w Doniecku, a potem w finale w Kijowie.