Wniosek w tej sprawie wysłała do UEFA grupa europarlamentarzystów na czele z Rebekke Harms przewodniczącą Europejskiej Partii Zielonych, dowiedziała się gazeta Guardian. Parlamentarzyści chcą sprawdzenia, dlaczego w 2010 r nowy rząd Ukrainy (władzę przejęli w nim ludzie Wiktora Janukowycza - na czele stanął Nikoła Azarow, a rządził wicepremier Borys Kolesnikow), nie przeprowadzili przetargu na obiekty Euro 2012.

Lukratywne kontrakty dostało kilka firm, zdaniem wnioskodawców „podejrzanych" (zarejestrowane w rajach podatkowych jak Belize). Wszystkie te firmy należały do ukraińskich notabli - oligarchów i wysokich urzędników. Według ukraińskiej opozycji, urzędnicy ukradli w ten sposób z kasy państwa ok. 4 mld dol.

Ukraina zbudowała na Euro 4 stadiony i lotniska, wyremontowała 1600 km dróg, kupiła szybkie pociągi w Korei Południowej. Władze oficjalnie twierdzą, że wydały na to...5 mld dol. Specjaliści oceniają, że nakłady wyniosły co najmniej 10 mld dol.

Schemat korupcyjny opisał w liście otwartym Ostap Semerak deputowany frakcji Blok Julii Tymoszenko: urzędnik i wybrany podwykonawca umawiają się jak podzielą pieniądze z kasy państwa. Wykonawca zawyża kosztorys na 30-40 proc. i ta część pieniędzy dostaje się urzędnikowi, który miał go skontrolować".

Ukraińskie władze odrzucają oskarżenia jako bezpodstawne. Zapowiadają niezależny audyt po mistrzostwach.