Niepewna przyszłość aren Euro

Mecze, koncerty, sprzedanie praw do nazwy stadionów - to w Polsce wciąż za mało, by je utrzymać

Publikacja: 29.06.2012 20:57

Niepewna przyszłość aren Euro

Foto: ROL

Kosztowały ponad 4 mld zł, kredyty na ich budowę miasta będą spłacać latami. Polskie areny Euro 2012 w Warszawie, we Wrocławiu w Poznaniu i Gdańsku wspaniale zaprezentowały się podczas mistrzostw. Jednak to już historia. Obecnie władze miast i zarządzający nimi głowią się nad tym, jak sprawić, żeby stadiony na siebie zarabiały.

A pierwsze sygnały są mocno niepokojące. W Gdańsku i we Wrocławiu już wypowiedziano umowy zarządzającym obiektami spółkom. Na razie wszystkie areny są pod kreską. Jednak dopiero 2013 rok pozwoli odpowiedzieć na pytanie, czy stadiony będą prawdziwą dumą swoich miast czy też kosztownym spadkiem po Euro 2012.

Najwięcej emocji budzi oczywiście Stadion Narodowy w Warszawie, którego budowa kosztowała wszystkich podatników ok. 2 mld zł. - Jeśli wszystkie warunki zostaną spełnione, to już w 2013 r. może zacząć na siebie zarabiać - deklaruje Daria Kulińska, rzeczniczka Narodowego Centrum Sportu, które obecnie zarządza obiektem.

Te warunki to m.in. sprzedaż nazwy stadionu, wynajęcie ponad 8 tys. mkw. powierzchni biurowej oraz niemal 70 lóż. Do tego stadion dysponuje ponad 12 tys. mkw. powierzchni konferencyjnej, na której już odbywają się imprezy. NCS planuje też organizację ok. dziesięciu dużych wydarzeń na stadionie. - W tym roku to m.in. koncerty Madonny i Coldplay, a także mecz Polska - Anglia. Jednak to nie na takich wielkich imprezach stadion naprawdę zarabia. One mają tylko budować jego markę i sprawiać, że firmy będą chętnie wynajmować loże - podkreśla Kulińska.

Koszt utrzymania Narodowego to ok. 18 mln zł rocznie, gdyby stał zamknięty na kłódkę i nic by się na nim nie działo, a ok. 30 mln, jeśli będą się na nim odbywać imprezy, na których organizację najpierw trzeba wyłożyć pieniądze. Jedną trzecią tej kwoty ma zapewnić umowa ze sponsorem tytularnym. Nie wiadomo, jak na negocjacje w tej sprawie wpłynie uchwała Sejmu, by stadionowi nadać imię Kazimierza Górskiego. Minister sportu Joanna Mucha popiera inicjatywę i twierdzi, że przyszły sponsor tytularny powinien być z tego faktu dumny. Jednak do tej pory nie wiadomo nawet, czy to NCS będzie ostatecznie zarządzało Narodowym. Do dziś nie podpisano umowy, w której Ministerstwo Sportu powierzyłoby spółce to zadanie na najbliższe lata i określiło, na jakich warunkach by się to odbywało.

Jak wynika z informacji „Rz", jeszcze przed rozpoczęciem Euro 2012 w ministerstwie rozważano różne pomysły na zarządzanie stadionem, łącznie z powierzeniem tego zadania zagranicznemu operatorowi, który zarządza podobnymi obiektami w innych krajach. - Teraz już wiadomo, że będzie to jednak NCS. Musimy doprecyzować wszystkie zapisy umowy. Powinna zostać podpisana w ciągu miesiąca - mówi „Rz" wysokiej rangi urzędnik resortu.

Na zagranicznego operatora zdecydował się Wrocław. Współpraca z firmą SMG, która zarządza ponad 200 obiektami sportowymi na świecie, okazała się jednak porażką. Miasto płaciło Amerykanom ok. 8 mln zł rocznie. W zamian mieli m.in. przyciągnąć do Wrocławia wielkie imprezy oraz sprzedać prawo do nazwy obiektu. - Na stadionie odbyły się walka Tomasza Adamka z Witalijem Kliczką o mistrzostwo świata w boksie oraz koncert George'a Michaela. Jednak nazwy nie udało się sprzedać - mówi „Rz" Agnieszka Gabryś z miejskiej spółki Wrocław 2012, która zarządza stadionem, od kiedy w lutym miasto wymówiło umowę Amerykanom.

Wrocław nadal chce stawiać na organizację wielkich imprez na stadionie. - W lipcu odbędzie się festiwal Rock In Wrocław Festiwal, na którym wystąpi m.in. legendarna grupa Queen, oraz turniej piłkarski z udziałem m.in. Athletic Bilbao, PSV Eindhoven i Benfiki Lizbona. We wrześniu będziemy gościć mecz Polska- Mołdawia, a w październiku spotkanie reprezentacji Brazylii i Japonii - wylicza Agnieszka Gabryś.

Mecze ligowe i w europejskich pucharach będzie też rozgrywał tutaj Śląsk Wrocław. Roczne koszty utrzymania obiektu to kilkanaście milionów złotych.

Nieco inną koncepcję zarządzania stadionem przyjęto w Poznaniu. Operatorem zostało konsorcjum KKS Lech Poznań i Marcelin Management.

- Absolutnym priorytetem są dla nas rozgrywki piłkarskie - mówi „Rz" rzeczniczka Lecha Joanna Dzios. - Nie chcemy dopuścić do sytuacji, by po koncertach na stadionie murawa, na której grają piłkarze, była zniszczona - dodaje. Lech chce utrzymywać stadion m.in. dzięki sprzedaży prawa do nazwy oraz wynajmując ok. 9 tys. mkw. powierzchni biurowej.

Nieoficjalnie w klubie można usłyszeć, że do utrzymania stadionu będzie trzeba co nieco dokładać. Jednak nikt w Poznaniu nie wyobraża sobie, żeby powtórzyła się sytuacja z sierpnia ubiegłego roku, kiedy na stadionie odbyła się impreza Red Bull X-Fighters, ale klub musiał się z niego na ponad miesiąc wyprowadzić i grać mecz ligowy na niewielkim obiekcie w odległych o 60 km Wronkach.

Klub piłkarski miał zarządzać również stadionem w Gdańsku. Jednak w maju miasto wypowiedziało umowę spółce Lechia Operator. - Poza meczami nic się tam nie działo, nie wynajęto lóż ani powierzchni biznesowej - mówi „Rz" Michał Brandt z urzędu miasta.

Teraz stadionem ma zarządzać miejska spółka Arena Gdańsk Operator. O jej planach niewiele wiadomo. W piątek nie była nam w stanie odpowiedzieć na pytania w tej sprawie.

Gdańsk może się za to pochwalić, że za ok. 7 mln zł rocznie sprzedał nazwę stadionu firmie PGE.

Problem ze stadionami jest i taki, że są za duże na potrzeby ligowej piłki. Na mecze Śląska Wrocław, Lecha Poznań i Lechii Gdańsk rzadko przychodzi więcej niż kilkanaście tysięcy widzów.

- Doświadczenia innych państw pokazują, że na stadionach można zarabiać, choć są i mniej optymistyczne przykłady, jak część obiektów w Portugalii czy Korei, które zbudowano specjalnie na mistrzostwa i teraz po prostu zarastają - mówi „Rz" były prezes PZPN Michał Listkiewicz. - Trzeba znaleźć odpowiedni model zarządzania. Stade de France w Paryżu był deficytowy przez pięć lat. Tam również kilkakrotnie zmieniano koncepcję zarządzania obiektem, zanim w końcu zaczął wychodzić na plus. Dziś oprócz meczów reprezentacji Francji odbywają się tam m.in. znane w całej Europie targi.

Kosztowały ponad 4 mld zł, kredyty na ich budowę miasta będą spłacać latami. Polskie areny Euro 2012 w Warszawie, we Wrocławiu w Poznaniu i Gdańsku wspaniale zaprezentowały się podczas mistrzostw. Jednak to już historia. Obecnie władze miast i zarządzający nimi głowią się nad tym, jak sprawić, żeby stadiony na siebie zarabiały.

A pierwsze sygnały są mocno niepokojące. W Gdańsku i we Wrocławiu już wypowiedziano umowy zarządzającym obiektami spółkom. Na razie wszystkie areny są pod kreską. Jednak dopiero 2013 rok pozwoli odpowiedzieć na pytanie, czy stadiony będą prawdziwą dumą swoich miast czy też kosztownym spadkiem po Euro 2012.

Pozostało 90% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!