Patriota głównie płaci podatki

Trzeba walczyć z monopolami. Sprywatyzowałbym część firm energetycznych – mówi kandydat PiS na premiera w wywiadzie dla „Rz"

Publikacja: 03.10.2012 20:01

Patriota głównie płaci podatki

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Ma pan już dość polityki?

prof. Piotr Gliński, kandydat PiS na premiera:

Nie. Bez polityki, dobrej polityki, nie da się zmienić Polski. Wolałbym mieć nieco więcej czasu, ale poza tym jest dobrze.

A nie uderzył pana drwiący ton komentarzy na temat pana kandydatury ze strony części polityków i publicystów?

Spodziewałem się tego i przygotowywałem się. Znam scenę polityczną w Polsce i sposoby działania wielu dziennikarzy i grup interesów. Dlatego mnie to nie dziwi.

Wszystko wskazuje na to, że misja, której pan się podjął to mission impossible.

Ja traktuję ją bardzo poważnie. I to na dwóch płaszczyznach. Po pierwsze próba zaproponowania społeczeństwu rządu eksperckiego. Druga to kwestia programowa. To jest dla mnie wielka szansa przedstawienia tego, co przez całe dorosłe życie robiłem. Analizowałem, diagnozowałem życie społeczne, byłem w nim aktywny. Jest wiele środowisk, z którymi mam kontakt. Kiedy we wtorek wieczorem otworzyłem swojego maila, to wysypał się grad wiadomości od moich przyjaciół i znajomych. Wielu deklaruje chęć pomocy i gotowość zaangażowania w ten projekt. Warto spróbować.

Aby stworzyć rząd, trzeba mieć sejmową większość.

Wiele będzie zależało od rozmów z klubami parlamentarnymi. Mógłbym stanąć na czele normalnego rządu koalicyjnego, w którym znaleźliby się politycy ze wszystkich popierających go partii. Druga opcja to rząd fachowców zaproponowanych przez te partie. I wreszcie trzeci wariant, czyli mój rząd autorski, w którym to ja wybrałbym wszystkich zasiadających w nim ekspertów.

Ma pan umówione spotkanie z Ruchem Palikota?

Jeszcze nie. Dopiero zapadają decyzje, jaka będzie kolejność spotkań. Jakieś sygnały już są.
Chętnie spytam pana Roberta Biedronia czy dla niego są ważne te problemy, które wyliczałem w swoim wystąpieniu programowym. Kwestii społecznych, które są w Polsce do rozwiązania jest bardzo dużo.

Z posłanką Anną Grodzką również?

Jasne.

O czym chciałby z nią rozmawiać?

Na przykład o tym, że fundusze europejskie można używać do rozwiązania problemów przedszkoli i małych szkół. Znam przypadki małych przedszkoli na wsiach, które świetnie funkcjonują. To samo dotyczy małych szkół. To jest centrum kultury na wsi. Na wsi są stowarzyszenia lokalne, które mogą takie szkoły prowadzić, są nauczyciele, jest infrastruktura. Problemem jest jedynie brak środków. Dlatego tak ważne jest by korzystać tutaj z pieniędzy europejskich, które są. Jednak w Polsce mało kto myśli o takim wykorzystaniu środków europejskich.

Janusz Palikot chce budować fabryki za pieniądze państwowe. Czy pana rząd realizowałby taki program?

Rozumiem, że panowie nawiązują do mojej deklaracji, że państwo powinno zaangażować się w tworzenie polskich marek. Jestem zwolennikiem takiego przemyślanego zaangażowania państwa w projekt, który byłby sensowny, który wychodzi od podstaw. Jeśli mamy coś najlepszego w sensie technologicznym, naukowym i możemy to pociągnąć do samego końca, to warto się w to zaangażować w sensie poparcia państwa. Tak to robią Japończycy, Koreańczycy czy Finowie. Wcale nie uważam się jednak za zwolennika mocnej interwencji państwa w gospodarce.

Utożsamia się pan z programem gospodarczym PiS?

Wiele rzeczy, które tam widzę, uważam za bardzo ciekawe. Cieszę się, że jest to dyskusja merytoryczna. Wszyscy muszą docenić, że to PiS rozpoczął inną rozmowę. Twarz pani Szydło jest zupełnie inna niż agresywne oblicze profesora z Łodzi, który jest jednym z filarów Platformy.

Byłby pan zwolennikiem zwiększenia subwencji na przedszkola czy też przyznania bonu edukacyjnego dla rodziców, którzy mają dzieci w wieku przedszkolnym?

To jest pytanie bardzo szczegółowe. Oba wyjścia są sensowne. Bon odnosi się bardziej do wolnego wyboru. Łatwo powiedzieć, że idziemy na rynek, ale nie wszyscy są na to gotowi. Musimy pamiętać, że ekonomia jest nauką społeczną. Ekonomiści często o tym zapominają. Najchętniej tak by wszystko zorganizowali, żeby nie było społeczeństwa. Wówczas gospodarka funkcjonowałaby bez zarzutu. Tylko że to jest fikcja. Społeczeństwo istnieje i trzeba uwzględnić wynikające z tego różne ograniczenia. Trzeba np. walczyć z monopolami. W Polsce jest pełno monopoli i konsument nie jest przed nimi chroniony. Przez to nie ma w pełni wolnego rynku. Jest pomysł PiS opodatkowania banków, opodatkowania sklepów wielkopowierzchniowych. Obrona części ekonomistów jest taka, że nie można tego zrobić, bo wówczas przeniosą te koszty na barki konsumentów. To gdzie jest konkurencja?

W Polsce najsilniejszy monopol jest w energetyce. Żeby go rozbić, należałoby trochę ją sprywatyzować. Program PiS mówi jednak, że musi ona zostać pod kontrolą państwa.

Ja jestem w tej kwestii bardziej elastyczny. Można część tego sektora sprywatyzować, a część pozostawić w rękach państwa. Niech państwowe podmioty rywalizują z prywatnymi. To wymaga wnikliwej debaty z ekspertami. Jednak w energetyce mamy też wiele innych problemów. To jest nie tylko kwestia prywatyzacji mocy, ale też linii przesyłowych, które są w takim stanie, że jeżeli nie zaczniemy ich dzisiaj naprawiać, to nie poradzimy sobie z tym problemem.

Jako ekolog stanąłby pan w jednym szeregu ze zwolennikami wydobywania w Polsce gazu łupkowego?

Jestem zwolennikiem wydobywania gazu łupkowego ze względów strategicznych. Akurat w tej kwestii obawy uważam za nieco wyolbrzymione.

Po takich słowach został pan ekologicznym heretykiem.

Trzeba stosować pewne rygory oraz rozmawiać z ludźmi, którzy mają obawy z tym związane. Mam nadzieję, że politycy nie popełnią wcześniejszych błędów. Tak jak było w przypadku obwodnicy Augustowa. Dziesięć lat wcześniej można było sprawę spokojnie załatwić. A później już w trakcie rządów PiS mieliśmy jedynie spór polityczny.

Awantura wokół Rospudy była polityczna?

Oczywiście.

Jest pan podwójnym heretykiem.

Trzeba to było rozwiązać znacznie wcześniej. Później możliwe było tylko zero-jedynkowe rozwiązanie. Wygrali ekolodzy. Przegrali Ci ludzie, którym TIR-y jeżdżą przed nosem i Ci którzy giną tam w wypadkach.

Właściwie dlaczego nie chce pan tego rządu?

On nie ma wizji rozwoju. Dotyczy to każdej dziedziny życia, np. edukacji. Nie wiadomo, jaki ma być „produkt" polskiej szkoły. Mnie bardzo na sercu leżą też kwestie dotyczące kultury. Tu także nie ma żadnej wizji tego, w jakim kierunku powinny przebiegać zmiany. A przecież bez przemian w tej sferze nigdy nie poprawimy swojej pozycji na świecie. Nie rozwiniemy się na miarę naszych nadziei i marzeń.

A jak pan sobie je wyobraża?

To powinno być dynamiczne połączenie wartości wolnościowych z odpowiedzialnością za wspólnotę. Bez rozwoju społeczeństwa obywatelskiego, bez więzi wspólnotowych nie poradzimy sobie. Kluczowy jest tutaj system edukacyjny, który powinien wychowywać od najmłodszych lat do odpowiedzialności za wspólnotę. Wspólnotę opartą na narodzie obywatelskim. Nie naród, który się odwołuje do krwi, tylko naród, który się odwołuje do zmieniającej się kultury. Zmieniającej się z elementami wielokulturowości. Różne środowiska chcą z tego zbudować konflikt. Nie róbmy tego.

Chciałby pan odejść od takiego patriotyzmu wojenno-powstańczego?

Mówię o czymś innym. Panowie mówią o patriotyzmie, który się opiera na symbolach. I oczywiście to jest bardzo ważne. One pomagają nam wychowywać społeczeństwo. Ja się nie godzę, żeby porównywać bohaterów z dekownikami. To ci pierwsi spowodowali, że możemy żyć w wolnym kraju. Ale nie można żyć tylko martyrologią. Chodzi o zdrowy rozsądek. Patriotą jest, kto czci pamięć bohaterów, ale i ten, kto płaci podatki.

Oddałby pan inicjatywę społeczeństwu i wycofał państwo?

Społeczeństwo obywatelskie może pomóc rozwiązać także inne poważne problemy, np. kwestię bezrobocia. Fundusze europejskie wydawane poprzez lokalne organizacje obywatelskie potrafią doskonale likwidować bezrobocie w poszczególnych obszarach. Oczywiście nie chodzi tutaj o zastąpienie państwa, ale uzupełnienie jego działań.

Co się stanie po tym, jak nie zostanie pan premierem?

Ja mam gdzie pracować. Zobaczymy, czy PiS będzie chciał później współpracować z tą grupą osób, którą uda się przy tej okazji zebrać.

Być może założymy think tank, może przerodzi się to w taki ekspercki gabinet cieni, który będzie recenzował działania rządu. Mam nadzieję, że moja kandydatura i propozycje, które przedstawiam, przysłużą się naszemu życiu politycznemu.

Przecież tego rodzaju działanie zmienia także konkurentów politycznych. Oni muszą się do tego dostosowywać, proponować lepsze rzeczy, pracować ciężej. To jest dobre dla demokracji.

Ma pan już dość polityki?

prof. Piotr Gliński, kandydat PiS na premiera:

Pozostało 99% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!