Wyjaśnianie spraw gospodarczych w zrozumiały sposób to chyba sztuka?
Ludzie najbardziej lubią metafory, analogie, porównania, przykłady z życia. Nie przepadają za danymi statystycznymi, ale czasami musimy je prezentować. I tak po informacji, że rośnie produkt krajowy brutto, dzwonią, piszą i pytają, kto się bogaci, bo jakoś tego nie odczuwają. W radiu nie można pokazać wykresów, funkcji, czyli rzeczy, które przeciętnego człowieka nudzą. Trzeba to omówić atrakcyjnie i jasno, a to zależy od umiejętności dziennikarza. Media publiczne odgrywają szczególną rolę, bo mają obowiązek prowadzić misję edukacyjną.
Czy tą drogą da się nauczyć społeczeństwo ekonomii?
Zbyt mało ludzi czyta prasę ekonomiczną, słucha audycji czy nawet ogląda telewizje biznesowe. W wielu amerykańskich stanach ekonomii uczy się już w przedszkolach. Dzieciom można przybliżać tę tematykę poprzez gry planszowe i komputerowe, konkursy, komiksy. Kilku zdolnych informatyków po konsultacji z ekonomistami może napisać program lub grę zastępującą tysiące nauczycieli. Zatem edukacja musi być multimedialna. Do młodych można także dotrzeć przez kino, filmy dokumentalne i fabularyzowane. Te o kryzysie na serwisie YouTube są popularne i mają miliony wejść.
Nie zapominamy o rodzinie?
Owszem, roztropni rodzice poprzez oszczędzanie, szacunek dla pracy czy przedsiębiorczości mogą uczyć dzieci rozsądnego postępowania w życiu codziennym, ponieważ zazwyczaj nie mają czasu na przekazywanie tej dość skomplikowanej wiedzy. Dużą rolę mają też do odegrania instytucje społeczeństwa obywatelskiego, pasjonaci ekonomii z think tanków, organizujący obozy ekonomiczne dla młodzieży, lekcje ekonomii w gimnazjach, liceach czy projektujący komiksy.