Chociaż udział prokuratora w tak niepowtarzalnych czynnościach jak sekcje zwłok to elementarny wymóg, sekcje ofiar katastrofy smoleńskiej wykonali Rosjanie. Polskich prokuratorów przy tym nie było.
Rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej chcą wiedzieć, kto jest temu winny. Będą o to pytać we wnioskach dowodowych, jakie szykują do wojskowej prokuratury w Poznaniu, która bada sprawę niedopełnienia obowiązków przez prokuratorów w Smoleńsku. Śledztwo w tej sprawie trwa od listopada, a teraz 187 członków rodzin ofiar katastrofy otrzymało w nim status pokrzywdzonego (ujawniła to „Gazeta Polska Codziennie”).
– Pytanie podstawowe: dlaczego nie doszło do sekcji ciał ofiar i kto za to odpowiada. Dlaczego, skoro w Rosji przy sekcjach nie było polskich prokuratorów, sekcji nie wykonano po przewiezieniu ciał do kraju – mówi „Rz” mec. Małgorzata Wassermann, córka posła PiS Zbigniewa Wassermanna.
10 kwietnia wieczorem w Rosji był generał Krzysztof Parulski (wówczas naczelny prokurator wojskowy) i trzej inni śledczy. Rosjanie oznajmili im, że sekcje już wykonali. – Nie mogliśmy nic zrobić – twierdzili wojskowi prokuratorzy.
– Prokurator ma obowiązek przeprowadzić sekcję, kiedy nie jest jasna przyczyna zgonu. W przypadku katastrofy smoleńskiej było to konieczne także dlatego, że w kwietniu 2010 r. nie istniały żadne przesłanki, które pozwalałyby wykluczyć wersję udziału osób trzecich – mówi „Rz” mec. Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego. Uważa, że nieobecność przy sekcjach i ich brak w kraju to zaniechanie (obecne śledztwo toczy się z jego doniesienia).