Stało się to tuż przed upływem kadencji rzecznika i władz warszawskiej Okręgowej Rady Adwokackiej (wybory odbyły się w sobotę). – Te sprawy były już ukończone i należało je zamknąć – tłumaczy „Rz" mec. Jacek Brydak, który pełnił funkcję rzecznika dyscyplinarnego przez dwie kadencje i nie mógł startować w wyborach.
W opinii Rogalskiego dyscyplinarka to zemsta za „odważne prowadzenie" głośnych spraw.
Brydak prowadził pięć postępowań dyscyplinarnych, w których Rogalski miał postawione zarzuty. Przed upływem kadencji do sądu trafiła skarga, którą na adwokata złożył warszawski prokurator Mariusz Placek. Rogalski, działając w imieniu klienta, złożył bowiem zawiadomienie „o istnieniu danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie dokonania przestępstwa sprzedajności przez Mariusza Placka".
Tłumaczy, że sposób prowadzenia sprawy jego klienta przez prokuratora był skandaliczny. Jednak zdaniem Brydaka nie uzasadnia to tego typu kroków. – Pełnomocnik ma drogę odwoławczą, nie może posuwać się do takich twierdzeń, jeśli nie posiada dowodów przestępstw – przekonuje.
Mimo zamknięcia dochodzenia do sądu nie trafiła bardziej znana opinii publicznej sprawa byłego pełnomocnika prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Uchybienia w etyce zawodowej oraz „brak umiaru i taktu w wypowiedziach medialnych" zarzucił mu były naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski. Poczuł się dotknięty wywiadami, w których Rogalski zarzucał mu odpowiedzialność za zaniedbania śledczych po katastrofie smoleńskiej i wzywał do pociągnięcia go do odpowiedzialności karnej.