Nie. Od początku mówiliśmy, że negatywnie oceniamy rządy Hanny Gronkiewicz-Waltz i PO w Warszawie. Nasze głosowania podczas sesji rady miejskiej pokazują, że o jakiejkolwiek koalicji mowy być nie może. Sformułowaliśmy pod adresem PO kilkanaście postulatów dotyczących palących problemów miasta i zaznaczyliśmy, że odpowiedź Platformy może mieć wpływ na zachowanie wyborców i sympatyków SLD podczas referendum. PO na piśmie odniosła się do naszych postulatów pozytywnie.
Nie wyobrażam sobie byśmy mieli siedzieć obok Piotra Glińskiego, Ludwika Dorna czy Piotra Guziała
Co wam obiecała pani prezydent?
Na przykład pomoc lokatorom kamienic odzyskiwanych przez byłych właścicieli. PO w Senacie już przegłosowała przyznanie 600 mln zł na odszkodowania dla byłych właścicieli. My dodatkowo chcemy zwiększyć kryterium dochodowe uprawniające do lokalu zastępczego dla tych lokatorów, którym prywatni właściciele drastycznie podnieśli czynsze. Otrzymaliśmy obietnicę, że do końca 2014 roku w przedszkolach będzie 1700 miejsc więcej, a w żłobkach 600. Że nie będzie zwolnień nauczycieli, a personel pomocniczy w szkołach dostanie podwyżki. Że zostaną przywrócone zniżki na komunikację miejską dla emerytów i rencistów.
Czyli same korzyści z referendum, które uznaliście za hucpę i awanturę polityczną.
Rzeczywiście, są korzyści dla warszawiaków. Bo inicjatorzy referendum, a raczej ci, którzy chcieli je sobie przywłaszczyć, dostali od wyborców czerwoną kartkę. Ale Hanna Gronkiewicz-Waltz dostała żółtą kartkę. Jednak ponad 200 tys. podpisów zebranych pod wnioskiem o referendum i ponad 300 tys. warszawiaków, którzy poszli do głosowania i chcieli odwołania pani prezydent, pokazują, że PO musi zmienić sposób rządzenia miastem. Zresztą pod presją referendum już to się stało i mam nadzieję, że tak pozostanie.