Czy nie ma pani obaw, że po Czeczenii, Gruzji i Krymie Łotwa może się stać celem agresywnej polityki Rosji?
Laimdota Straujuma:
Nie wyobrażam sobie, aby Rosja mogła się pokusić o zawładnięcie terytorium kraju, który jest członkiem UE oraz NATO. To daje nam dodatkowe poczucie bezpieczeństwa. Obywatele są nieco zaniepokojeni rozwojem sytuacji, gdyż mają w pamięci wydarzenia z przeszłości. Wszyscy śledzą więc to, co się dzieje na Ukrainie. Nie mogę sobie wyobrazić, że Rosja mogłaby ryzykować konflikt zbrojny z NATO. Przy okazji chciałabym podziękować Polsce za udział w operacji patrolowania przestrzeni powietrznej państw bałtyckich, w tym Łotwy. Polskie samoloty pojawią się na naszym niebie w maju. Obecnie działania te wykonują Amerykanie.
Jedna czwarta mieszkańców Łotwy to etniczni Rosjanie. Czy Moskwa nie może wykorzystać tego faktu, domagając się więcej praw dla tej grupy ludności, zwłaszcza że spora część tej grupy nie ma łotewskiego obywatelstwa i jest pozbawiona prawa wyborczego?
Tego rodzaju zarzuty słyszymy nie od dzisiaj ze strony Rosji. To prawda, że ponad 200 tys. mieszkańców Łotwy nie ma łotewskiego obywatelstwa, ale mogą je uzyskać, jeżeli tylko zechcą. Nawoływałam ostatnio w radiu, aby to uczynili. Podjęliśmy też decyzję o zwiększeniu zasięgu rosyjskiej telewizji i radia w naszym kraju. Nie sądzę, aby społeczność rosyjska na Łotwie chciała obecnie mieszkać w granicach Rosji. Oznaczałoby to powrót do przeszłości. Poziom życia na Łotwie jest obecnie wyższy niż w Rosji. To nie jest bez znaczenia.