Kraj magii i czarów

Futbol wrócił tam, gdzie kochają go najbardziej. Dzisiaj o 22.00 w Sao Paulo mecz otwarcia Brazylia – Chorwacja.

Publikacja: 12.06.2014 02:00

Neymar ma poprowadzić Brazylię do złota

Neymar ma poprowadzić Brazylię do złota

Foto: AFP

Michał Kołodziejczyk ?z Sao Paulo

Brazylia zaczyna czas karnawału. Nietypowo, bo w czerwcu, ale z większym rozmachem niż co roku przed wielkim postem. Sambodromy są już gotowe, tancerze również. Nadeszła pora, by kończyć spekulacje o szansach i możliwościach, nie ma już po co narzekać na powołania albo kontuzje. Najlepsi piłkarze świata są tu, w Ameryce Południowej, kto nie przyjechał, niech żałuje.

32 drużyny, 64 mecze, 12 nowych stadionów. Przez najbliższy miesiąc najważniejsza będzie piłka nożna. Niedociągnięć w budowach nikt w telewizji nie zobaczy, nie będzie się liczyło, czy mecz odbywa się w upale czy deszczu, czy kibice w drodze na stadion stoją w korkach po kilka godzin.

Michał Kołodziejczyk z Brazylii

Na tym mundialu będzie Hiszpania, która w niezmienionym składzie rozegra kolejny wielki turniej i nadal zaliczana jest do faworytów, będzie Argentyna z Leo Messim, Portugalia z Cristiano Ronaldo i grający wreszcie pięknie w piłkę Niemcy. Będzie Belgia, której dawno na balu nie było, a teraz wszyscy ją podziwiają, będą też Włosi, po raz kolejny niedoceniani. Przyjedzie wielka reprezentacja małej Bośni. No i gospodarze, Brazylijczycy, którzy zorganizowali ten mundial tylko w jednym celu. Żeby wygrać.

O presji, jaka ciąży na drużynie Luiza Felipe Scolariego, mówią wszyscy. To nie są mistrzostwa, w których gospodarze jeszcze przed pierwszym gwizdkiem czują wsparcie całego narodu. Za lud mówią murale – FIFA go home albo f... the cup, na budynku tuż przy stadionie Itaquera, na którym dzisiaj rozpoczną się mistrzostwa.

Starzy znajomi

Brazylijczycy życzą piłkarzom jak najlepiej, ale wiedzą, że po turnieju i tak zostaną sami ze swoimi problemami, a ta drużyna może im dać miesiąc radości. Scolari prosił ostatnio kibiców o wsparcie, ale przywitanie jego zespołu w ośrodku treningowym nie wyglądało tak, jak sobie wymarzył. Zamiast wrzawy były gwizdy – nie na piłkarzy, ale na FIFA.

Brazylijczycy w codziennym kontakcie są pomocni, witają się z obcokrajowcami jak ze starymi znajomymi. Starają się ułatwiać życie. W dużych sklepach zawsze znajdzie się ktoś mówiący po angielsku, kto najpierw zapyta, jak masz na imię, a potem przyzna, że mu bardzo przykro, że zakupiona karta do telefonu nie jest aktywowana, chociaż powinna być już od pięciu dni. Jeśli pozwolisz, może cię nawet objąć i przytulić. To kraj przyjaznych ludzi, którzy staną na głowie, żeby ta impreza się udała i żeby wszyscy wyjechali zadowoleni.

Kiedy kilka dni temu Neymar przerwał trening z powodu bólu kostki, od tej informacji zaczynały się wszystkie wydania dzienników telewizyjnych. 22-letni chłopak ma poprowadzić Brazylię po złoto, chociaż w przeciwieństwie do Ronaldo czy Ronaldinho, kiedy stawali przez podobnym wyzwaniem, nie ma wystarczającego doświadczenia. Po przejściu do Barcelony nie osiągnął niczego, co kazałoby go stawiać wyżej od innych gwiazd mundialu. Czy Cristiano Ronaldo albo Messi mają się go bać? Przecież są lepsi.

Dużo mówi się o tym, że to mogą być mistrzostwa Ameryki Południowej. Cztery lata temu w RPA Urugwaj zaskoczył wszystkich, dochodząc do półfinału, teraz kilkaset kilometrów od domu może być jeszcze groźniejszy. Luiz Suarez jest w szczytowej formie, a Urugwajczycy mają piękną tradycję w gaszeniu entuzjazmu tłumu.

Finałowy mecz z 1950 roku, przegrany 1:2 z Urugwajem w meczu o złoto, siedzi w głowach ludzi, którzy urodzili się nawet kilkadziesiąt lat później. To narodowa trauma, ta cisza 200 tysięcy ludzi z Maracany. Żeby zagrać na tym stadionie, którego nazwa budzi bolesne wspomnienia, Brazylia musi objechać cały kraj. Może się to stać dopiero w finale, nie daj Boże przeciwko Urugwajowi. Występ w Rio de Janeiro będzie jak zaszczyt, na który trzeba sobie zasłużyć.

Na mundialu w Brazylii jest też kościół Diego Armando Maradony, koszulka reprezentacji Argentyny z numerem 10 ze specjalną dedykacją wisi na honorowym miejscu w domu Cafu, kapitana drużyny z 2002 roku, która jako ostatnia wywalczyła złoty medal mundialu dla Brazylii. Messi w kościele Maradony na razie jest najwyżej ministrantem, cztery lata temu, prowadzeni przez swojego boga piłkarze raptem wyszli z grupy, a potem przegrali 0:4 z Niemcami.

Teraz bóg patrzy z boku, błogosławi Messiego i swojego zięcia Kuna Aguero, Argentyńczycy tuż przed przyjazdem do Brazylii poprosili o zmianę napisu nad ośrodkiem, w którym będą mieszkać. Nie ma już, że tutaj będą mieszkać przyszli mistrzowie.

W Ameryce Południowej Europie nigdy nie wiodło się dobrze. Ale Hiszpanie, Niemcy, Holendrzy, Włosi czy Francuzi wierzą, że w Brazylii uda się odwrócić ten trend. O Chorwatach, pierwszych przeciwnikach Brazylii w drodze po złoto, nikt nie wspomina. Są jak cień, przyjechali, odjadą. Brazylia przed mundialem zmierzyła się z Serbią i wygrała, a to przecież prawie to samo.

To będzie mundial pełen gwiazd. Brakuje może Zlatana Ibrahimiovicia, który po tym, jak Szwecja nie wywalczyła awansu na mistrzostwa, stwierdził, że nie będzie ich oglądał, bo bez jego udziału nie są nic warte. Brazylijczycy przeprowadzili wtedy akcję „Vemibra", czyli „Ibra, przyjedź". W kilkuminutowym klipie wypowiedzieli się wszyscy święci brazylijskiej piłki, zachęcili też kibiców do wysyłania swoich filmów z zaproszeniem dla Zlatana. Przyszło ich kilkanaście tysięcy, Ibrahimović dostał bilet na mecz i zapewne przyjedzie zrobić show. Wtedy konstelacja gwiazd na brazylijskim niebie będzie już pełna. Robert Lewandowski pasowałby do tego towarzystwa idealnie, ale tak jak Walijczyk Gareth Bale, za słabą wybrał reprezentację.

To, co najpiękniejsze

Dzisiejszym meczem z Chorwacją zacznie się festiwal tego, co w piłce nożnej najpiękniejsze. Ligę Mistrzów mamy co roku, tam rządzą pieniądze. Mistrzostwa świata też są skomercjalizowane, większość biletów na mecze trafiła do sponsorów, na terenie ogrodzonym przez FIFA można płacić tylko jednym rodzajem kart kredytowych, pić napoje tylko tych, którzy za taką możliwość zapłacili. Ale koniec końców na boisku grają piłkarze, których nikt nie kupił, robią to dla sławy, hymnu i dla kraju, z którego wyruszyli w świat zarabiać wielkie pieniądze.

To może być najpiękniejszy mundial w historii, bo odbywa się w kraju, w którym w piłkę nożną gra 30 milionów ludzi. W kraju piłkarskiej magii i czarów.

Michał Kołodziejczyk ?z Sao Paulo

Brazylia zaczyna czas karnawału. Nietypowo, bo w czerwcu, ale z większym rozmachem niż co roku przed wielkim postem. Sambodromy są już gotowe, tancerze również. Nadeszła pora, by kończyć spekulacje o szansach i możliwościach, nie ma już po co narzekać na powołania albo kontuzje. Najlepsi piłkarze świata są tu, w Ameryce Południowej, kto nie przyjechał, niech żałuje.

Pozostało 93% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!