Tygodnik "Wprost" ujawnił dziś kolejne nagrania z tzw. afery taśmowej. Tym razem chodzi o rozmowę mecenasa Romana Giertycha z dziennikarzem tygodnika Piotrem Nisztorem. Do spotkania, dotyczącego książki o miliarderze Janie Kulczyku, doszło w 2011 roku, gdy Nisztor pracował w "Rzeczpospolitej". Roman Giertych zaproponował dziennikarzowi pieniądze w zamian za przekazanie praw autorskich do książki. Sugerował również, że może wejść z Nisztorem w układ, w którym dziennikarz pisałby książki o bogatych Polakach, a Giertych odsprzedawałby je głównym zainteresowanym.
Zdaniem Doroty Łosiewicz z tygodnika „wSieci", Roman Giertych po propozycji, jaką złożył Piotrowi Nisztorowi "powinien być skończony". - Żaden polityk nie powinien chcieć z mecenasem Giertychem współpracować - przyznała Łosiewicz.
Z kolei Wojciech Szacki z tygodnika "Polityka" uważa, że publikowanie kolejnych nagrań to „uderzenie w rząd". – To wygląda na zemstę na Giertychu. Jest ewidentne uderzenie w rząd, bo na okładce jest napisane „nadworny adwokat rządu" – mówił Szacki w TVP1. Jego zdaniem jest to teraz wykorzystywane przeciwko rządowi Donalda Tuska. Publikacja rozmowy to, jak mówił Szacki, „sprytnie powiązane z afera podsłuchową, z którą nie ma nic wspólnego".
Minister rolnictwa Marek Sawicki przyznał w Radiu Zet, że nie dojdzie w Polsce do wcześniejszych wyborów parlamentarnych, o ile "sprawa udziału polityków w tych rozmowach i treści, które powiedzieli" zostanie wyjaśniona. Przyznał, że jeśli tak się nie stanie w krótkim czasie, to PSL i Platforma wystąpią z wnioskiem o wcześniejsze wybory parlamentarne.
Wicepremier Janusz Piechociński mówił w radiowej Trójce, że pokłosiem afery taśmowej mogą być poważne roszady personalne w rządzie. Miałoby do nich dojść na przełomie sierpnia i września. Wcześniej jednak lider PSL oczekuje, że premier zabierze szefowi MSW Bartłomiejowi Sienkiewiczowi uprawnienia nadzorcze nad służbami.