W boju o władzę pod Wawelem jest mało emocji, kłótni, oskarżeń, a nawet śmiesznostek. Na popularnej stronie „Samorządowe hity kampanii" krakowskich wątków jest tylko parę. Na przykład Mariusz Kękuś startujący do Rady Miasta, który reklamuje się jako „ostatni na liście PiS" i dwoma palcami pokazuje coś w małym rozmiarze. „Ciut za mały. Standard azjatycki. Przejdzie do annałów na określenie wszystkich maleńkich kękusiów" ?– drwią internauci.
Śmiech wzbudza też Piotr Kowal z PO (kandydat do rady). Promuje się jako „pragmatyk stosujący rozsądne i ekonomiczne podejście do każdego tematu, wnoszący nową jakość". Tyle że pozuje na tle malucha – PRL–owskiego fiata 126p. Zabawni wydają się kandydaci: „Skuteczna Szybist" (Anna Szybist z PO), bo hasło „brzmi jak nazwa detergentu", czy startujący w Nowej Hucie, który stoi w pozycji bokserskiej, chwaląc się: „Mogłem zostać pięściarzem. Poświęciłem się, by zostać waszym radnym". I to właściwie wszystko.
Znaczących debat nie było, bo też programy nie są rewolucyjne
Weźcie się ?do pożytecznej roboty
Teraz kampania toczy się standardowo – na konferencje prasowe. We Wszystkich Świętych połowa kandydatów na prezydenta kwestowała na rzecz zabytków pod bramą Cmentarza Rakowickiego. Na początku usiłowali rozegrać kampanię nowocześnie, w serwisach społecznościowych, ale narazili się tylko na drwiny z nagłej aktywności na Facebooku czy Twitterze. Jak policzył Lovekrakow.pl: w 12 dni na profilu prezydenta pojawiły się 22 wpisy. Więcej niż wcześniej przez cały miesiąc.
Sławomir Ptaszkiewicz na YouTube wrzucał filmiki poparcia, m.in. z Janiną Ochojską, założycielką PAH. Potem oblał się wodą, uznając Ice Bucket Challenge za symbol „oczyszczenia i orzeźwienia" Krakowa. Wyzwał kontrkandydatów na pojedynek lub wpłatę 10 tys. zł na cel charytatywny. Jacek Majchrowski jednak się w to nie bawił. Oświadczył na blogu, że działalność charytatywną prowadzi „w zaciszu, a nie propagandowo w świetle kamer". – Niektórym i dwa kubły zimnej wody nie pomogą – drwił. Do akcji włączył się tylko Łukasz Gibała, ale mokrzy rywale zamiast pochwał doczekali się gorzkich komentarzy internautów: „Panowie, weźcie się do jakiejś pożytecznej roboty". Młodzi kandydaci PO na radnych zaproponowali więc Paint Bucket Challenge, czyli zamalowywanie bazgrołów szpecących budynki. Też nominowali do niego konkurentów i też bez powodzenia.