Nic nie wskazywało na to, że cokolwiek będzie w stanie zagrozić pozycji ropy naftowej. Pierwszą oznaką zmian okazały się hybrydy, które oprócz standardowego napędu spalinowego wykorzystywały silniki elektryczne. Potem pojawiły się samochody typowo elektryczne, nadal nie były one jednak w 100% ekologiczne. Hybrydy potrzebują benzyny, a auta elektryczne prądu z gniazdka lub ze stacji szybkiego ładowania (produkowanego w większości z nieodnawialnych zasobów – węgla kamiennego, brunatnego, ropy, gazu, energii atomowej).
Przełomu dokonała Toyota, tworząc model Mirai – pierwszy produkowany seryjnie samochód napędzany wodorem. Od zaprezentowania konceptu FCV do wprowadzenia Mirai do produkcji seryjnej minął zaledwie rok. Toyota obecnie prowadzi na rynku aut wodorowych, jednak gonią ją powoli pozostali gracze, wśród których na czoło wysuwa się Honda (z zapowiadaną trzecią generacją FCX Clarity). Tuż za nią plasują się: Mercedes (z wodorową wersją znanego modelu B), Volkswagen (z wodorowymi Audi A7, Golfem HyMotion i Passatem) oraz Hyundai (z wodorową wersją IX-35). Prace nad wykorzystaniem ogniw wodorowo-tlenowych trwały przez 20 lat. Teraz, przez kolejnych kilkanaście, będziemy świadkami ogromnych zmian, jakie zajdą w motoryzacji.
Zamiast charakterystycznego odgłosu pracy silnika spod maski słychać będzie tylko terkotanie sprężarki powietrza. Zamiast dymu opuszczającego skomplikowany układ wydechowy z drogim katalizatorem auto emitować będzie jedynie nieszkodliwą parę wodną. Reszta pozostanie bez zmian. Zatankujemy na stacji podobnej do standardowej, a na wypełnienie zbiorników do pełna mają nam wystarczyć 3 minuty. Mirai jest w stanie pokonać z pełnymi zbiornikami 480 km, Hyundai zapowiada, że jego IX-35 przejedzie 594 km. Technologia ciągle się rozwija, zatem zasięg wzrośnie.
Do produkcji wodoru nie są potrzebne porty naftowe, tankowce, rurociągi czy rafinerie produkujące mnóstwo zanieczyszczeń. Wytwarza się go bezpośrednio na stacjach – wystarcza do tego elektrolizer zasilany energią słoneczną. Takie stacje powstają w Kalifornii, w Danii i w Niemczech. Ilość wodoru jest nieograniczona dla każdego kraju na świecie, a jego zasoby są niewyczerpane.
Jak to działa?