– Super! – zawołał, gdy dojechał na Krym i wysiadł z kabiny ciężarówki, którą sam prowadził. Za nim jechało 35 podobnych wozów, choć w środę od rana na most będą mogły wjechać tylko samochody osobowe.
Po dwóch latach budowy i wydaniu 7 miliardów dolarów brak jest dróg dojazdowych do mostu. Dlatego transport towarów na półwysep zamiast ciężarówkami nadal będzie odbywał się promem położonym kilkanaście kilometrów na północ. Promy często nie mogą wypłynąć z powodu ciężkich warunków atmosferycznych i na dojazdach do przeprawy tworzą się kilkudziesięciokilometrowe korki.
Ale prezydentowi i tak się podobało. – Dalej będziemy pracować nad podobnymi projektami w całym kraju. Właśnie w całym kraju! Będziemy budować nowe drogi, nowe mosty, lotniska i porty – zapowiedział na mityngu z robotnika budującymi most.
Okazał się on nie tylko najdłuższy obecnie w Europie, ale i najdroższy na świecie. Najdłuższą taką przeprawą jest chiński Wielki Most Danyang-Kunshan prowadzący nad rozległą deltą rzeki Jangcy i mający prawie 165 kilometrów długości. Jak podały moskiewskie „Ekonomiczeskije Izwiestia", metr chińskiego mostu kosztował 8,8 tys. dolarów, a rosyjskiego – 200 tys. dolarów.
Rosyjski budżet nie szczędził jednak pieniędzy, głównym wykonawcą była firma należąca do Arkadija Rotenberga – przyjaciela prezydenta z czasów dzieciństwa i partnera z klubu dżudo. Po rozpoczęciu budowy zarówno koncern Rotenberga, jak i sześć innych rosyjskich firm zostało objętych amerykańskimi sankcjami – właśnie za budowę, która narusza integralność terytorialną Ukrainy. Jednak mimo amerykańskich i unijnych sankcji wiele zachodnich firm uczestniczyło w inwestycji, wśród nich Exxon Mobile czy niemieckie koncerny Stetter i Heidelberg Cement. W Holandii prowadzone jest dochodzenie przeciwko kilku miejscowym biznesmenom, którzy dostarczyli specjalistyczny sprzęt na budowę.