Sierżanta Mike’a nie bardzo obchodzi to, co dzieje się w Londynie. W chwili gdy trwała tam międzynarodowa konferencja dotycząca problemów Afganistanu, wsiadłem z nim razem do Wolfa, czyli opancerzonego Mercedesa klasy G. Wyjeżdżamy z niemieckiej bazy na obrzeżach afgańskiego miasta Mazar-i-Szarif. Żołnierze Bundeswehry wraz z niemieckimi policjantami mają dotrzeć do odległego o kilkadziesiąt kilometrów dystryktu Momal, aby sprawdzić, jak radzą sobie ich podopieczni – policjanci afgańscy, którzy przeszli szkolenie w znajdującym się tam centralnym punkcie międzynarodowych sił ISAF na północy Afganistanu.
Naszym konwojem złożonym z czterech pojazdów dowodzi filigranowa blondynka rodem z Berlina. – Możesz mnie nazywać Romy, jak Romy Schneider – mówi z szerokim uśmiechem. Ma na sobie 30 kilogramów wojskowego sprzętu. Kamizelkę kuloodporną i kilka magazynków do zwisającego na ramieniu automatu. Do jej prawego uda przymocowana jest kabura, w której tkwi pistolet. Do tego dwie krótkofalówki, dwa granaty, latarka i mapa terenu. –Spędzam sporo czasu na siłowni, aby być w formie – mówi. Ma 27 lat i jest starszym sierżantem żandarmerii polowej Bundeswehry. To ona odpowiada za bezpieczeństwo całego konwoju. Wprawdzie w okolicy jest spokojnie, ale nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć. Kilka dni temu norweski patrol wjechał na minę. Zginął jeden żołnierz, a drugi został ciężko ranny. Zdarzyło się to jednak spory kawałek stąd.
[srodtytul]Sztuka kompromisu[/srodtytul]
W okolicach Mazar-i-Szarif jest spokojnie. Nie ma tu talibów i ich zwolenników. Nigdy nie czuli się pewnie w zamieszkanej w większości przez Hazarów, Tadżyków i Uzbeków okolicy. To tu, w listopadzie 2001 roku, niedobitki talibów wyrżnął w pień legendarny generał Raszid Dostum (Uzbek) kierujący, wspieranym przez Amerykanów, Sojuszem Północnym. Obecnie, skłócony z prezydentem Hamidem Karzajem, Dostum jak za dawnych lat rozdaje karty na północy Afganistanu. Mimo to Karzaj właśnie jemu zaoferował stanowisko w afgańskim rządzie.
– To przejaw nowej strategii w poszukiwaniu wyjścia z obecnej sytuacji w Afganistanie – mówią niemieccy oficerowie sztabowi z bazy Marmal. Politycy, nie tylko niemieccy, nawołują otwarcie do nawiązania kontaktów z umiarkowanymi talibami. Jest to – oprócz zwiększenia liczebności kontyngentów ISAF, przyśpieszenia szkolenia afgańskiej armii oraz intensyfikacji pomocy gospodarczej – jeden z podstawowych kierunków nowego podejścia koalicji do Afganistanu. – Zobaczymy, co to wszystko przyniesie – mówi sierżant Mike. Ledwo nasz konwój opuścił bazę, podoficer otrzymuje przez krótkofalówkę komunikat, że w mieście może znajdować się zamachowiec-samobójca. Przemieszcza się niezidentyfikowanym pojazdem. Na nikim nie robi to jednak wrażenia. Nasza trasa prowadzi w góry, ale już wkrótce okazuje się, że do celu, czyli do Momal, nie dotrzemy. Spadł mokry śnieg, który uczynił z górskiej drogi prawdziwe grzęzawisko. Do tego momentu poruszaliśmy się korytem wyschniętej rzeki.