W postępowaniu przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka rząd będzie miał status tzw. strony trzeciej, mogącej m.in. składać wnioski podczas procesu.
Witomiła Wołk-Jezierska i 12 polskich krewnych ofiar NKWD złożyło skargę w sierpniu 2009 roku. Jak pisała "Rz", 27 listopada Trybunał przesłał ją do Rosji, dając jej rządowi czas do 19 marca 2010 roku na odpowiedź na postawione przez Polaków zarzuty. Chodzi m.in. o naruszenie prawa do życia i poniżające traktowanie, o których mówi europejska konwencja praw człowieka.
Krewni ofiar próbowali przez lata dochodzić sprawiedliwości przed rosyjskimi sądami. Tam jednak odmówiono im nie tylko rehabilitacji ich bliskich, ale nawet dostępu do materiałów zakończonego w 2004 roku rosyjskiego śledztwa katyńskiego. Zdaniem strony rosyjskiej część tych dokumentów nadal stanowi tajemnicę państwową. Dostępu odmówiono także prokuratorom IPN.
Z decyzji polskiego rządu bardzo zadowolona jest Witomiła Wołk-Jezierska. - Cieszę się, bo traktuję to jako wsparcie naszych wieloletnich starań o sprawiedliwość i prawdę o zbrodni katyńskiej - mówi.
Podobna jest reakcja Gustawa Ercharda z Warszawy, który również jest w grupie wnoszących skargę do Trybunału. Jego ojciec, Stefan, spoczywa w Piatichatkach koło Charkowa. - Mam nadzieję, że to potwierdzenie, iż sprawa jest poważna, narodowa - mówi o przystąpieniu rządu. - To krok do przodu. Dotąd Rosja negowała wszystkie nasze żądania. Mam nadzieję, że teraz będzie inaczej.