Kompania Węglowa na wniosek Okręgowego Urzędu Górniczego w Gliwicach ukarała naganami 18 pracowników kopalni Halemba, w tym czterech nadsztygarów, czterech kierowników oddziałów i czterech szeregowych pracowników, którzy pobierali próbki pyłu węglowego. Komisja ustaliła, że były one fałszowane na rozkaz dozoru. Większość górników zabił bowiem nie metan, ale wybuch pyłu węglowego. Sześciu pracownikom dozoru odebrano też nadzór nad pracownikami.
Kompania musi na zalecenie OUG ukarać ich również karami pieniężnymi. Okazuje się, że po prostu nie dostaną rocznej premii: barbórki i czternastki.
OUG zakazał dyrektorowi kopalni Halemba Kazimierzowi D. sprawowania funkcji kierowniczych. Zakaz miałby sens, gdyby Kompania Węglowa o kilka miesięcy wstrzymała mu przejście na emeryturę. Zostałby zdegradowany, miałby mniejszą emeryturę. Tak się jednak nie stało. – Pracownikowi po 25 latach pracy przysługuje emerytura – twierdzi Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej.
Kiedy w kopalni kontrolę kończyły Wyższy Urząd Górniczy i NIK, na zwolnieniu lekarskim od maja przebywał Jan J., były naczelny inżynier kopalni. To właśnie Jan J. był przewodniczącym kopalnianej komisji przetargowej, która w ubiegłym roku wybrała Mard, by zdemontował urządzenia w wyrobisku. Jak ustaliły prokuratura i NIK – przetarg był ustawiony. Teraz J. pracuje w Kompanii Węglowej jako główny specjalista.Kompania Węglowa nie ukarała firmy Mard, choć ta o siedem miesięcy spóźniła zakończenie prac. Kompania straciła na tym co najmniej 170 tys. zł. Kazimierz D., dyrektor Halemby, okłamał ją, że przyczyną opóźnień był obwał stropu.
Kazimierz D. prywatnie znał Mariana D., szefa firmy Mard, z czasów, kiedy razem pracowali w rudzkiej kopalni Pokój.