Dlatego najgroźniejszą bronią drogówki pozostaną ręczne radary. Stołeczni policjanci mają ich 40 (mogą one namierzyć samochody jadące szybciej niż 100 km/godz. z odległości ok. 300 metrów).
Prędkość kontroluje też Straż Miejska, która ma do dyspozycji dwa przenośne fotoradary. Dzięki zdjęciom z tych urządzeń co dzień straż wszczyna ok. 100 spraw przeciw kierowcom, którzy przekroczyli prędkość.W tym roku stołeczni strażnicy planują kupić jeszcze jeden fotoradar. Ile policja? Na razie nie wiadomo. – W tym roku Komenda Główna wyjątkowo nie będzie robiła centralnych zakupów. Poszczególne jednostki mogą je robić na własną rękę – mówi szef Biura Prewencji KGP Michał Czeszejko-Sochacki.
Komenda Stołeczna ma apetyt na nowe radary i fotoradary, ale liczy na pomoc finansową ratusza. Jak wylicza szefowa miejskiego Biura Bezpieczeństwa Ewa Gawor, ratusz przeznaczył dla policji 8,5 mln zł, ale drogówka musi się zmieścić w puli 1,4 mln zł dla Pałacu Mostowskich.W ubiegłym roku policja testowała laserowe radary. Za pomocą takiego urządzenia policjant może precyzyjnie namierzyć np. ostatnie z aut w zasięgu wzroku pędzące środkowym pasem. – Laser zarejestruje kierowcę z odległości pół kilometra przy prędkości 320 km na godzinę. To jak mercedes przy trabancie – mówili policjanci.
Kosztuje od 12 tys. zł, czyli kilkakrotnie więcej od zwykłego. Na razie jest poza zasięgiem możliwości finansowych policji.
Przekroczenie prędkości o ponad 50 km/godz. kosztuje kierowcę 10 punktów karnych i mandat w wysokości 500 zł. Funkcjonariusze z „suszarkami” najczęściej nie łapią osób, które przekraczają dozwoloną prędkość o 5 – 10 km/godz. Zazwyczaj rejestrują kierowców, którzy mają na liczniku więcej o co najmniej 20 km/godz. Z podobną tolerancją są ustawione fotoradary. Jeśli samochód zostanie sfotografowany, policja wysyła do jego właściciela zdjęcie z mandatem do opłacenia na poczcie. Jeśli samochód prowadził ktoś inny – np. żona albo syn – właściciel musi podać dane tej osoby w osobnej rubryce. Ostatecznie mandat i punkty karne trafią właśnie do niej. Dlaczego kierowcy bardziej boją się fotoradaru od żywego policjanta? Bo jest bezlitosny i nie można z nim „negocjować”.
Doświadczony kierowca może uzbierać w ciągu roku do 24 punktów karnych (jeśli posiada prawo jazdy krócej niż rok – tylko 21). Punkty zerują się po roku od pierwszego wykroczenia. Jeśli kierowca chce poprawić swój bilans przed upływem roku, może raz na pół roku pójść na specjalny kurs organizowany przez Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego przy ul. Odlewniczej. Samo szkolenie trwa sześć godzin. Wykłady prowadzą policjanci i psychologowie, którzy przedstawiają skutki ryzykownej jazdy. Koszt – 225 zł. Kursy odbywają się dwa razy w tygodniu: we wtorki i czwartki. Po ukończeniu takiego szkolenia policja odejmuje z rejestru kierowcy sześć punktów karnych. Nie mogą w nich brać udziału osoby, które zdobyły już 24 punkty karne albo mają prawo jazdy krócej niż rok.