26-letni starszy szeregowy Grzegorz Politowski zmarł wskutek ran odniesionych po wybuchu przydrożnej miny–pułapki w rejonie Ghazni. Inny polski żołnierz, biorący udział w tym samym patrolu, został ranny. – Znajduje się teraz w szpitalu w Bagram. Jego życie nie jest zagrożone – powiedział „Rz” major Dariusz Kacperczyk z polskiego Dowództwa Operacyjnego.
Do tragicznego wydarzenia doszło tuż przed godziną 8. czasu polskiego, około 14 kilometrów od bazy sił ISAF w Ghazni. Pod samochodem Humvee, którym polscy żołnierze jechali do Waghez, wybuchł ładunek niewiadomego pochodzenia. Obu rannych opatrzono na miejscu, a następnie przewieziono do szpitala. Grzegorza Politowskiego nie udało się uratować. Lekarze poinformowali, że stan drugiego żołnierza, starszego szeregowego Przemysława C., jest stabilny.
Grzegorz Politowski to czwarty Polak poległy w Afganistanie. Od 2005 roku był żołnierzem zawodowym, służył jako kierowca w 5. Pułku Inżynieryjnym. – Nie można na razie stwierdzić, że zginął w celowym ataku na polskich żołnierzy. Miny-pułapki są w Afganistanie wszędzie i z reguły nie wiadomo od razu, przeciw komu został podłożony konkretny ładunek – podkreśla major Kacperczyk.
Wtorek jest drugim kolejnym dniem, w którym Polacy ponieśli straty w rejonie Ghazni. W poniedziałek dwóch naszych żołnierzy zostało tam rannych w nogi w wyniku eksplozji podobnej miny-pułapki. Jak się dowiedzieliśmy w Dowództwie Operacyjnym, po tych dwóch zdarzeniach polska operacja w tym rejonie została zawieszona. Jej celem było zbadanie efektywności programów pomocowych dla miejscowej ludności. Sprawdzano między innymi przejezdność dróg, przeprowadzano rozmowy ze starszyzną wiosek i z policją.
W ramach drugiej zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie przebywa około 1200 naszych żołnierzy. Wkrótce ma ich być 1600. Pod koniec marca informowano, że niebawem Polacy przejmą pełną odpowiedzialność za prowincję Ghazni.