Leo Beenhakker: Dla mnie tak. Wiem, co robię, skład drużyny miałem w głowie od dawna, a w czwartek podałem go tylko do publicznej wiadomości. Po tylu latach nie wiążą się z tym tak wielkie emocje. Jestem przekonany, że selekcji dokonaliśmy bardzo ostrożnie i w profesjonalny sposób. Oczywiście, nie jest to najmilsza część mojej pracy, bo musiałem kilku chłopakom powiedzieć, że z nich rezygnuję, ale taki sam problem mam przed każdym meczem.
Największym zaskoczeniem jest brak w kadrze Arkadiusza Radomskiego. Wydawało się, że jest pewniakiem w pana drużynie.
Nie mam pewniaków. Radomski dostał ode mnie szansę, by pokazać, jak szybko wraca do dyspozycji po kontuzji. Widziałem go nie tylko w meczu z USA, ale także dwa tygodnie temu w Wiedniu. Pytanie nie brzmi, czy to jest dobry, czy zły zawodnik. Chodzi o to, jaką ma konkurencję na danej pozycji.
Rz: Nie wygląda pan na specjalnie podekscytowanego. Ogłoszenie kadry było tylko formalnością?
Adam Kokoszka, który nie jest podstawowym piłkarzem Wisły Kraków, jest już gotowy do gry w mistrzostwach Europy?