Jazz inspiruje wszystkich

Herbie Hancock, amerykański pianista, kompozytor, laureat 12 nagród Grammy, opowiada o nowej Ameryce Baracka Obamy, nieskończonych możliwościach człowieka i dobrodziejstwie Internetu. W niedzielę sekstet Hancocka zagra w Katowicach, w poniedziałek 1 grudnia w warszawskiej Filharmonii Narodowej, a następnego dnia w Poznaniu

Publikacja: 23.11.2008 08:32

Herbie Hancock jazzem zainteresował się, słuchając płyt Oscara Petersona i George'a Shearinga. W 196

Herbie Hancock jazzem zainteresował się, słuchając płyt Oscara Petersona i George'a Shearinga. W 1962 r. zadebiutował albumem "Takin' Off". Pochodzący z tej płyty temat "Watermelon Man" nagrany przez Mongo Santamarię stał się przebojem. Rok później Miles Davis zaprosił go do swego nowego kwintetu. Hancock równocześnie komponował i nagrywał własne płyty. Był jednym z pierwszych muzyków grających na elektronicznych klawiaturach. Albumami "Head Hunters" (1973) i "Future Shock" (1983) osiągnął komercyjny sukces. Jest laureatem Oscara za muzykę do filmu "Round Midnight" (1986) Bertranda Taverniera

Foto: Fotorzepa, Marek Dusza m.d. Marek Dusza

[b]Razem z innymi artystami nagrał pan teledysk "American Prayer" wspierający kampanię Baracka Obamy. Czy za jego prezydentury Ameryka się zmieni?

Herbie Hancock:[/b] To, że zwyciężył, oznacza, że już się zmieniła. Jestem przekonany, że nowy prezydent zainspiruje do pozytywnych działań ludzi odpowiedzialnych za prawo i politykę. Amerykanie potrzebują inspiracji, podobnie jak każdy człowiek na świecie.

[b]Co przede wszystkim powinien zrobić nowy prezydent? [/b]

Ameryka musi się dostosować do nowych sytuacji. Jest wiele problemów, za jeden z najważniejszych uważam nowe technologie, które otwierają wspaniałe możliwości, ale mogą też przynieść negatywne skutki w przyszłości. Wierzę, że Barack Obama ma potencjalne możliwości przygotowania nas na wyzwania XXI wieku. Reprezentuje nowy sposób myślenia, ma szersze spojrzenie na świat. On urodził się do tej misji.

[b]Znalazł się pan na liście najbardziej wpływowych osobistości magazynu "Time". Joni Mitchell i Wayne Shorter napisali w uzasadnieniu, że nigdy nie powiedział pan, że czegoś nie można lub nie da się zrobić. Ta idea przyświeca panu w łamaniu barier pomiędzy muzycznymi stylami? [/b]

Uważam, że człowiek ma nieograniczony potencjał, może więc pokonywać ograniczenia, robić rzeczy, o których nikt wcześniej nawet nie pomyślał. Co więcej, każdy powinien robić to, co uważa, że powinno zostać zrobione, wcielać w życie swoje idee. To dotyczy wszystkich aspektów życia, nie tylko muzyki. Jakiś czas temu doszedłem do wniosku, że każda moja nowa płyta powinna być inna od poprzednich, co więcej, różnić się od płyt innych artystów. Nauczyłem się tego od Milesa Davisa. On zawsze dopingował swoich muzyków, mówiąc: pracuj nad czymś, znajdź nową drogę. Tak mówi również buddyzm, który praktykuję. Efektem takich działań jest album "River: The Joni Letters" łączący jazz i pop.

[b]Otrzymał pan za niego nagrodę Grammy w najważniejszej kategorii album roku, przeznaczonej zwykle dla produkcji z kręgu popu i rocka. Co pan czuł, odbierając ją? [/b]

Ogromną satysfakcję. Przyjąłem tę nagrodę w imieniu wszystkich jazzmanów. To było zwycięstwo całego jazzu, jego kreatywnej siły i możliwości, jakie stwarza każdemu artyście.

[b]Ta nagroda przyczyni się do popularyzacji jazzu?[/b]

Mam nadzieję, że zachęci do spojrzenia na nowo na tę muzykę, do zastanowienia się, czym w istocie jest jazz. Ciekawe, że niedawno zadzwonił do mnie raper Heavy D, by powiedzieć mi, że jest fanem jazzu, a moja nagroda go zainspirowała. Dzięki niej otworzył się na nowe możliwości. Zaczął nagrywać muzykę łączącą reggae z hip-hopem. Pochodzi z Jamajki, ale nigdy wcześniej na to nie wpadł. Opowiadając mi o tym, był szczęśliwy.

[b]W Internecie można teraz znaleźć specjalną wersję płyty "River: The Joni Letters" z dwoma dodatkowymi utworami. Czy nagrał pan dużo utworów, które nie zmieściły się w pierwszym wydaniu? [/b]

Od razu nagraliśmy dodatkowe tematy, które miały trafić na japońskie wydanie albumu. Jeden "All I Want" śpiewa Sonya Kitchell, drugi "A Case of You" jest instrumentalny. Sonya jest bardzo utalentowana, zadebiutowała teraz własną płytą "This Storm". W sumie nagraliśmy 14 tematów, więc pozostały do opublikowania jeszcze dwa. Na pewno niebawem się pojawią, nie tylko w Japonii. Tam płyty są droższe niż w Ameryce czy Europie, dlatego wytwórnie dodają jeden czy dwa utwory, by uzasadnić różnicę w cenie. Inaczej Japończycy kupowaliby płyty w Ameryce.

[b]Słuchacze coraz częściej jednak zdobywają muzykę przez Internet w postaci plików np. MP3, a nie w sklepie.[/b]

To znak czasów, mamy XXI wiek! Płyta CD już nas nie ogranicza. Można kupić jedną piosenkę, dlaczego zatem nie udostępnić od razu wszystkiego, co zostało nagrane w studiu? Coraz częściej firmy podchodzą w ten sposób do sesji nagraniowych.

[b]Ostatnie albumy: "Possibilities" i "River…", zrealizował pan z wokalistkami i wokalistami. Czy głos nabrał dla pana większego znaczenia? [/b]

Nie chodzi o głos, lecz o słowa piosenek. Zacząłem je słyszeć i rozumieć historie, jakie opowiadają. Szczególnie praca nad drugim albumem otworzyła przede mną nową perspektywę tworzenia muzyki inspirowanej tekstem. Oczywiście głos można traktować jak dźwięk wydobywający się ze szczególnego instrumentu, jakim jest ludzkie ciało. To instrument niemal idealny, bo nie potrzebuje dodatkowych elementów czy urządzeń. Wystarczy wola.

[b]Czy nowe technologie, zwłaszcza łatwość komunikowania się przez Internet, wpłyną na przyszłość muzyki, a jazzu w szczególności? [/b]

Muzycy mają wreszcie możliwość porozumiewania się, a nawet wspólnej pracy, będąc w różnych częściach świata. Tak pracuję nad nowym projektem. Ideą przewodnią jest połączenie ludzi całego globu i przekazanie im pokojowego przesłania. Piosenki będą śpiewane w różnych językach i dialektach, np. Indian Navaho, ludów Alaski czy po gaelicku. Muzycy zagrają na etnicznych instrumentach. Chcę, by ten album pokazał, co można osiągnąć, pracując razem w harmonii.

[b]Razem z innymi artystami nagrał pan teledysk "American Prayer" wspierający kampanię Baracka Obamy. Czy za jego prezydentury Ameryka się zmieni?

Herbie Hancock:[/b] To, że zwyciężył, oznacza, że już się zmieniła. Jestem przekonany, że nowy prezydent zainspiruje do pozytywnych działań ludzi odpowiedzialnych za prawo i politykę. Amerykanie potrzebują inspiracji, podobnie jak każdy człowiek na świecie.

Pozostało 93% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!