[b]Jest pan atakowany zarówno z prawej, jak i lewej strony... [/b]
Dopóki jestem atakowany z jednej strony przez „Gazetę Wyborczą”, a z drugiej przez „Nasz Dziennik”, to znaczy, że zachowuję równowagę. Skoro atakują projekt środowiska zideologizowane, to znaczy, że moja propozycja jest naprawdę kompromisowa. Mam wrażenie, że naruszyłem trzy rodzaje interesów. Po pierwsze, interes ideologiczny głównie tych, którzy chcieliby przekształcić tożsamość polską w duchu pewnych tzw. standardów europejskich, chociaż w rzeczywistości są to standardy lewicy europejskiej. Tak odczytuję krytykę ze strony „GW”. Po drugie, stoję na drodze pewnych interesów politycznych. Bronisław Wildstein pisał kiedyś na łamach „Rzeczpospolitej” o tym, że środowiska lewicowo-liberalne będą próbowały skolonizować Platformę, tzn. sprowadzić ją – w sensie programowym – do roli dawnej Unii Demokratycznej, i doprowadzić do koalicji z lewicą. Po trzecie wreszcie, naruszam interesy ekonomiczne. Dziedzina biomedycyny jest niezwykle intratna. Propozycje, które mają ucywilizować tę sferę, nie będą się podobały jej beneficjentom.
[b]Konsultacje w sprawie projektu trwają. Co z nich wynika? [/b]
Za wcześnie osądzać. Cały czas liczę na to, że w Sejmie uda się osiągnąć bardzo szerokie porozumienie – od umiarkowanych posłów lewicy do umiarkowanych posłów Prawa i Sprawiedliwości.
[b]Ma pan inny plan, jeśli nie uda się osiągnąć takiego porozumienia, a prezydent ustawę zawetuje?[/b]
Nie przewiduję takiej możliwości, żeby prezydent chciał zawetować ustawę.