Choć spotkanie w Pałacu Prezydenckim zapowiadano jako szczyt społeczny, to jego głównym efektem jest nieoczekiwane zbliżenie stanowisk premiera i prezydenta w sprawie wprowadzenia w Polsce euro.
Lech Kaczyński i Donald Tusk zgodzili się, że Polska potrzebuje „narodowej strategii dojścia do euro”. Obie strony złagodziły swoje wcześniejsze deklaracje. Prezydent oświadczył, że Polska do strefy euro „wejść musi”, pytanie tylko: kiedy? A premier odpowiedział, że nie jest „więźniem żadnej doktryny” i jest gotów do rozmów. Wcześniej media obiegły nieoficjalne informacje, że rząd miał bez konsultacji z prezydentem rozpocząć negocjacje w tej sprawie.
– Premier nigdy nie był w tej kwestii doktrynerem – powiedział „Rz” minister Michał Boni. – A spójna strategia wszystkich stron, nawet bez mówienia o dacie, jest bardzo ważnym sygnałem wzmacniającym złotówkę i wiarygodność polskiej gospodarki.
Wtórował mu Adam Glapiński, doradca prezydenta: – Wystąpienie premiera Tuska mile wszystkich zaskoczyło, widać, że jest gotowy dojść do wspólnych konkluzji.
– W dzisiejszych warunkach Polsce potrzebny jest dialog – mówił prezydent Lech Kaczyński, otwierając spotkanie. Ale w jego pierwszych minutach wydawało się, że między prezydentem a premierem znów zaiskrzy. Lech Kaczyński przywitał się osobiście z każdym zaproszonym gościem i wygłosił krótkie przemówienie, ale uniemożliwił publiczne zabranie głosu premierowi Tuskowi, bo od razu poprosił dziennikarzy o opuszczenie sali. – Było uzgodnione, że premier powie kilka słów – mówił później dziennikarzom rzecznik rządu Paweł Graś.