Pod koniec 2008 r. żaden pilot polskiej armii nie osiągnął właściwego poziomu wyszkolenia – wynika z analizy sporządzonej przez Pion Szkolenia Sił Powietrznych, do którego dotarła „Rz”. Dotyczy to też personelu F-16. A ten rok może być dla lotnictwa jeszcze gorszy.
Według podpisanego pod dokumentem gen. Anatola Czabana sytuacja wynika „z szeregu czynników obiektywnych, niezależnych od Dowództwa Sił Powietrznych”. Wśród nich wymienia m.in. katastrofę CASY, w której zginął „kluczowy personel dowódczy Su-22”, i odchodzenie z armii doświadczonych pilotów instruktorów. Na tym nie koniec. Gen. Czaban zwraca uwagę, że Amerykanie zamiast siedmiu wyszkolili tylko dwóch instruktorów, którzy mieli uczyć w kraju pilotów F-16.
Z dalszej części dokumentu wynika, że ten rok może być dla Sił Powietrznych jeszcze gorszy. Powód – głównie brak paliwa. Do przeprowadzenia tzw. nalotu szkoleniowego w minimalnym zakresie potrzeba blisko 38 ton paliwa lotniczego. Tymczasem Siłom Powietrznym do osiągnięcia nawet tego pułapu brakuje blisko 15,5 tony.
Generał Czaban apeluje do swojego dowódcy gen. Andrzeja Błasika, by nie dopuścił do drastycznego zmniejszenia godzin w powietrzu. Tym bardziej że to właśnie ten rok ma być dla pilotów „przełomowy w osiągnięciu dostatecznego poziomu wyszkolenia”.
Major Marcin Rogus, p.o. rzecznika Dowództwa Sił Powietrznych, uspokaja: – Otrzymaliśmy pewne limity paliw, ale to zaledwie propozycja. W Sztabie Generalnym trwa analiza naszych propozycji. Liczymy, że paliwa będzie więcej.