Nie jest to dokument ostateczny – po przesłaniu uwag z Urzędu kontrolerzy mogą zmienić część ocen.
[wyimek]Zadania inspekcji badań klinicznych wykonuje jedna osoba. Sprawdza co setny eksperyment[/wyimek]
Jest to część większej kontroli NIK dotyczącej badań klinicznych poprzedzających rejestrację leków. – Sprawdzamy, czy badania, na które idą ogromne pieniądze, mieszczą się w granicach prawa i czy zagwarantowane jest bezpieczeństwo pacjentów – mówił wczoraj w wywiadzie dla „Rz” Jacek Jezierski, prezes Izby.
– Mamy sygnały o nieprawidłowościach, dlatego rozpoczęliśmy także ministerialne kontrole w szpitalach i urzędach, które podlegają resortowi. Przygotowujemy też zmianę prawa, która wyeliminuje nadużycia – podkreśla Jakub Gołąb, rzecznik Ministerstwa Zdrowia (o projektach pisaliśmy we wczorajszej „Rz”).
Z wystąpienia pokontrolnego NIK wynika, że brakuje nadzoru nad badaniami. W latach 2006 – 2008 w Urzędzie zarejestrowano 1130 testów leków. Ale działająca tu Inspekcja Badań Klinicznych sprawdziła tylko 15 z nich (1,3 proc.!). Nie reagowała nawet na opisywane przez media naruszenia prawa, np. prowadzenie badań przez lekarkę, której zawieszono prawo wykonywania zawodu. Nic dziwnego: do realizacji zadań Inspekcji została w Urzędzie wyznaczona jedna osoba. „Do działań Inspekcji nie przywiązywano zbyt wielkiej wagi” – twierdzą kontrolerzy NIK, choć przyznają, że Urząd starał się o zgodę na zatrudnienie większej liczby osób.