[b]Rz: Izrael deklaruje, że jest gotowy zgodzić się na „Bliski Wschód bez atomu”. Brzmi to jak żart. [/b]
[b]Martin van Creveld:[/b] Dlaczego? Izrael już sugerował, że jest gotowy rozważyć pozbycie się głowic. Ale pod warunkiem, że wszystkie kraje regionu zawrą z nim pokój i zagwarantują mu bezpieczeństwo. Dotyczy to Iranu, Palestyńczyków, Syrii, Libanu, Libii i tak dalej. Wszystkich. Jak pan widzi ,warunek ten będzie trudny do realizacji.
Załóżmy jednak, że tak się stanie. Świat arabski i Iran podpisują pokój z Izraelem. Izrael pozbywa się broni jądrowej, a dzień później Arabowie łamią umowę i atakują. Przypominam, że od roku 1948, gdy powstał Izrael, kilka razy udowodniliśmy, że potrafimy pobić Arabów bronią konwencjonalną. Nie potrzebowaliśmy do tego bomb atomowych. Nie sądzę zresztą, żeby państwa arabskie były w stanie zmontować jakąś większą koalicję przeciw nam.
[b]Bo są tak podzielone?[/b]
Tak. Weźmy choćby Egipt. Podpisaliśmy z nim porozumienie pokojowe 30 lat temu. I do dzisiaj ono obowiązuje. A w tym czasie dwa razy najechaliśmy Liban, przeprowadziliśmy im pod samym nosem kilka operacji wojennych w Strefie Gazy. Jakoś się na nas nie rzucili. Drugie państwo, z którym mamy pokój, to Jordania. Z Jordańczykami mamy tylko jedną cechę wspólną, za to bardzo ważną. Tak jak oni nienawidzimy Palestyńczyków. Nie, Egipcjanie i Jordańczycy nie będą umierać za Palestynę. Arabowie nie są w stanie się zjednoczyć.