– Niedawno pożegnałam młode małżeństwo, które często przychodziło do mnie na obiady – mówi. – Wrócili do Biłgoraja. A do pracy to w ogóle trudno kogoś znaleźć. W lecie zwykle kręciło się sporo studentów z Polski. W tym roku ani żywej duszy.
Pani Elżbieta, żeby utrzymać się w biznesie, sama gotuje i wydaje posiłki. Pomaga jej w tym syn Marcin, który uważa, że jak tak dalej pójdzie, to większość polskich biznesów zniknie z Greenpointu. – Nie tylko skończyły się przyjazdy w poszukiwaniu pracy. Greenpoint stał się za drogi dla wielu mieszkających tu od dawna Polaków – opowiada. Przenoszą się teraz do Ridgewood i Maspeth w Queensie. To tam powstają polskie sklepy i restauracje.
Na pozór dzielnica wygląda tak, jak wyglądała. Na Greenpoint i Manhattan Avenue nadal słychać język polski, a amatorzy polskich wędlin ciągle mogą je kupić w Kiszce lub u Mazura. Częściej jednak niż przedtem polski przeplata się z angielskim i przybyło sklepowych szyldów z wyłącznie angielskimi napisami.
Taki trend zaczął się już kilka lat temu, kiedy, uciekając od drożyzny na Manhattanie, nowojorscy yuppies zaczęli szukać tańszego locum po drugiej stronie East River. Ceny mieszkań i domów raptownie zaczęły wówczas iść w górę. Teraz trudno tu wynająć jednosypialniowe mieszkanie poniżej 1 tys. dol. Za większe trzeba zapłacić 2,5 – 3 tys. dol. Ponadto wiele starych domów, których właścicieli nie stać na remonty, wykupują deweloperzy. Burzą je i w to miejsce stawiają nowe. Żeby kupić mieszkanie na własność w takim apartamentowcu, trzeba mieć pół miliona dolarów.
Jednym z takich deweloperów jest Krzysztof Rostek, który wybudował na Greenpoincie kilkanaście domów. Przyznaje, że mieszkania w nich są droższe i stać na nie głównie Amerykanów. Tylko 15 proc. kupujących to Polacy. W popularności, którą zyskuje Greenpoint, nie widzi jednak, w przeciwieństwie do innych, zagrożenia, ale wręcz nowe możliwości. – Nie można biadolić, jak robią to niektórzy, że Greenpoint przestaje być polski – mówi. – Trzeba budować i otwierać nowe biznesy. Tak działa gospodarka wolnorynkowa.