Trenerem rządził strach

Wyprawa mistrzów świata do RPA skończy się klęską. Tak uważają Włosi. Drużyna też nie wierzy w siebie

Aktualizacja: 10.06.2010 02:15 Publikacja: 10.06.2010 02:05

Trenerem rządził strach

Foto: Reuters

Dziennik „Gazzetta dello Sport” przyznaje, że trzeba wielkiej wyobraźni, by spodziewać się, że squadra azzurra obroni tytuł. Podobnego zdania są bukmacherzy (1:16). Nastroje wśród kibiców też są podłe. Nasz pochodzący z Sardynii portier twierdzi, że teraz jego Cagliari gra lepiej, a pan w kiosku powiedział, że drużyna Marcella Lippiego zamiast do RPA powinna pojechać do „domu wypoczynku”, jak ładnie Włosi mówią o domu starców.

Cztery lata temu optymizm budowały dwa świetne zwycięstwa: 3:1 nad Holandią w Amsterdamie i 4:1 nad Niemcami. Teraz nie ma na czym budować. Występ w Pucharze Konfederacji w RPA rok temu zakończył się kompromitującymi porażkami z Egiptem (0:1) i Brazylią (0:3). Tuż przed wyjazdem na mundial Włochów zdeklasował Meksyk w Brukseli 1:2.

Wynik kłamie. Mecz wyglądał jak wyścig sprinterów z chodziarzami. Ponoć dlatego, że Włosi zeszli właśnie z gór (Sestriere), gdzie pracowali nad kondycją, i mieli nogi jak z waty. Ma to zdaniem Lippiego procentować w czasie turnieju. Dwa dni później dublerzy z Brukseli zremisowali z wolną i słabą Szwajcarią 1:1. Tak naprawdę ostatni dobry mecz Włosi zagrali w berlińskim finale.

To, co kibice mówią o zespole Lippiego, najlepiej streścił w „Corriere della Sera” Oliviero Toscani, światowej sławy fotografik: „Drużyna Lippiego odzwierciedla narodowego ducha w czasie kryzysu. Jest bojaźliwa i asekuracyjnie dobrana. Trener postawił na przeciętność, bo ta daje złudzenie bezpieczeństwa. Tak też grają: ostrożnie i przewidywalnie do bólu. Lippi bał się zaryzykować i wykluczył niesfornych, którzy myślą po swojemu”. To naturalnie aluzja do Antonia Cassano i czarnoskórego Maria Balotellego.

Lippi zawsze podkreślał, że buduje reprezentację jak drużynę klubową. Nazwał ją Club Italia. Podstawą miała być wzajemna przyjaźń i solidarność, czyli duch zespołowy, który jest wszystkim, a gracz niczym. Swoich mistrzów świata nazwał „klasą robotniczą” – solidnymi rzemieślnikami futbolu, którzy wygrali mundial, bo byli monolitem na boisku, w szatni i przy kartach. Faktycznie, cztery lata temu squadra azzurra była pomnikiem egalitaryzmu. W sześciu meczach z zawodników z pola nie zagrał jedynie Massimo Oddo.

Obecny zespół bez talentów Francesca Tottiego i Alessandra Del Piero to już nie solidni rzemieślnicy, ale przeciętni kopacze. Zwłaszcza, że metronom zespołu Andrea Pirlo z powodu kontuzji może będzie gotów do gry dopiero na trzeci mecz przeciw Słowacji, a Mauro Camoranesi na pewno nie zagra w pierwszym. Wszyscy podkreślają, że tylko tych dwóch graczy potrafi sprytnie kopnąć piłkę, więc trudno z nich zrezygnować.

Szczególny niepokój budzi defensywa, którą cztery lata temu ochrzczono „berlińskim murem”. Teraz dostępu do włoskiej bramki bronić mają stoperzy Juventusu Fabio Cannavaro i Giorgio Chiellini. Juventus w tym sezonie stracił rekordową liczbę bramek – aż 56.

Sam Lippi powiedział, że zespół będzie walczył jak Francesca Schiavone na kortach Rolanda Garrosa, a grał jak Inter: dziesiątka się broni i razem atakuje. Krytycy przytomnie ripostują, że do tego trzeba mieć graczy Interu, a ci w tym mundialu będą niestety grać w innych drużynach.

Próbując spojrzeć na sprawę bez kibicowskiego zacietrzewienia, trzeba przyznać, że Lippi, montując zespół, nie miał wielkiego wyboru. Można się kłócić o jedno, dwa nazwiska, ale po prawdzie w ciągu ostatnich kilku lat we włoskim futbolu nie pojawiły się talenty rzucające na kolana. Lippi próbował 40 piłkarzy. Obecny zespół w porównaniu z ekipą na MŚ w Niemczech jest statystycznie starszy zaledwie o miesiąc (28,9 roku). W RPA po prostu domknie się historia tej drużyny i tego trenera, którzy cztery lata temu byli najlepsi na świecie. Wobec kontuzji Pirlo i Camoranesiego nikt, pewnie i trener Lippi, jeszcze nie wie, kto wybiegnie na boisko 14 czerwca przeciw Paragwajowi ani na co naprawdę stać ten zespół.

W razie niepowodzenia kibice będą bezlitośni i małpio złośliwi, bo mają w pogardzie przegranych. Na moje nieszczęście włoska telewizja pokazywała mecz Hiszpania – Polska. Wobec tego nazajutrz na zakupy ruszyłem dopiero w południe.

Portier na mój widok zaczął nucić „Viva Espana”, a pan w barze na rogu, gdzie codziennie kupuję croissanty, spytał: – Dziś sześć zapakować?

Dziennik „Gazzetta dello Sport” przyznaje, że trzeba wielkiej wyobraźni, by spodziewać się, że squadra azzurra obroni tytuł. Podobnego zdania są bukmacherzy (1:16). Nastroje wśród kibiców też są podłe. Nasz pochodzący z Sardynii portier twierdzi, że teraz jego Cagliari gra lepiej, a pan w kiosku powiedział, że drużyna Marcella Lippiego zamiast do RPA powinna pojechać do „domu wypoczynku”, jak ładnie Włosi mówią o domu starców.

Cztery lata temu optymizm budowały dwa świetne zwycięstwa: 3:1 nad Holandią w Amsterdamie i 4:1 nad Niemcami. Teraz nie ma na czym budować. Występ w Pucharze Konfederacji w RPA rok temu zakończył się kompromitującymi porażkami z Egiptem (0:1) i Brazylią (0:3). Tuż przed wyjazdem na mundial Włochów zdeklasował Meksyk w Brukseli 1:2.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Materiał Promocyjny
Berlingo VAN od 69 900 zł netto
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście