Brak gazu gorszy niż powódź

Nie mamy innego wyjścia niż sprowadzenie większych ilości gazu z Rosji – przekonuje dyrektor Departamentu Ropy i Gazu w Ministerstwie Gospodarki w rozmowie z Agnieszką Łakomą

Publikacja: 15.06.2010 01:13

Maciej Kaliski

Maciej Kaliski

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

[b]Rz: Trudno w Polsce o dobry klimat do zawierania umów gospodarczych z Rosją, ale porozumienie gazowe wzbudza szczególnie wiele emocji.

Nie tylko opozycja je krytykuje. Wątpliwości zgłaszał także minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, a od dwóch miesięcy Ministerstwo Gospodarki musi tłumaczyć Komisji Europejskiej sens dokumentów. Zatem czy w ogóle dojdzie do podpisania umów gazowych z Rosją?[/b]

Maciej Kaliski: Nie biorę pod uwagę innej możliwości. Nie wyobrażam sobie, żeby uzgodnione porozumienie gazowe z Rosją mogło nie wejść w życie. Jeżeli podpisanie dokumentów nie nastąpi w ciągu najbliższych miesięcy, to już w październiku możemy mieć problemy z zaopatrzeniem w gaz. Dane wskazują, że do jesieni wykorzystamy tyle rosyjskiego gazu, ile mamy zamówionego w starym kontrakcie i już zimą będzie deficyt. Analizy dotyczące zużycia pokazują, że to realne zagrożenie. Jeżeli zabrakłoby nam gazu, to skutki finansowe i straty dla gospodarki byłyby gorsze niż te wywołane przez powódź.

[b]Krytycy porozumienia z Rosją (wśród których zresztą sam pan był) twierdzą, że uzależnienie Polski od importu rosyjskiego gazu się zwiększy, i to na ponad ćwierć wieku.[/b]

Łatwo jest krytykować te ustalenia, gdy mamy letnią pogodę i 30 stopni ciepła. Powstaje jednak pytanie, czy opinie o tym porozumieniu byłyby tak samo negatywne, gdybyśmy byli w środku mroźnej zimy i krajowi groziłby brak gazu. Wtedy najpewniej pojawiłyby się oskarżenia wobec nas – a ministra gospodarki odpowiedzialnego za bezpieczeństwo energetyczne w szczególności – że nie zapobiegliśmy sytuacji kryzysowej. A przecież krytycy naszego porozumienia z Rosją wiedzą doskonale, że obecnie nie mamy – i do wybudowania gazoportu w 2014 r. mieć nie będziemy – innego wyjścia niż sprowadzenie większych ilości gazu z Rosji. Bo to oni zadbali o to, by żadne nowe połączenie (gazociąg) z Niemcami nie powstało. Wstrzymali projekt gazociągu, choć gdyby powstał, przyniósłby same korzyści. I nie bylibyśmy w ubiegłym roku w tak trudnej sytuacji negocjacyjnej jako kraj pilnie potrzebujący dodatkowego gazu.

[b]Ale to nie Rosjanie domagali się wydłużenia okresu obowiązywania kontraktu o 15 lat, czyli do 2037 r. To była propozycja strony polskiej. Tymczasem wystarczyłoby po prostu wpisać do obecnie obowiązującego porozumienia dodatkowe dostawy, zamiast podejmować zobowiązania aż na 27 lat…[/b]

W prognozach zapotrzebowania na gaz, jakie zapisano w „Polityce energetycznej Polski do 2030 r.”, przyjętej przez rząd, widać wyraźnie wzrost popytu na to paliwo. Liczymy się z wymaganiami Unii Europejskiej w zakresie ochrony środowiska i wynikającym z nich rozwojem energetyki opartej na gazie.

Okazuje się, że potrzebujemy pewnego podstawowego poziomu dostaw surowca, by zapewnić bezpieczeństwo zaopatrzenia.

Obserwujemy też, co robią inne kraje Unii, a one także wydłużyły do 2035 r., a niektóre nawet ponad ten okres, swoje umowy z Rosją.

[b]Przez gazoport w Świnoujściu Polska ma sprowadzać do 7,5 mld m sześciennych gazu rocznie. Zakładamy też zwiększenie wydobycia gazu w kraju. Czy nie lepszym wyjściem byłoby ustalenie dodatkowych dostaw z Rosji na kilka najbliższych lat, dodając zapis o ich ewentualnym przedłużeniu?[/b]

Rosjanie na taki wariant się nie zgodzili. Uznaliśmy więc, że najlepiej będzie zapewnić stabilne, zwiększone dostawy także po 2022 r. Pamiętamy dobrze, jakie skutki miało zawarcie umów krótkoterminowych. Ci, którzy teraz tak krytykują nasze ustalenia z Rosją, sami wynegocjowali w listopadzie 2006 r. krótkoterminową trzyletnią umowę z firmą RosUkrEnergo, która nie była w stanie w ubiegłym roku się z niej wywiązać. Zawarto umowę z firmą niepewną, mało wiarygodną i na dodatek zgodzono się na to, by cena, jaką płaci PGNiG za gaz od Gazpromu, była naliczana w zmodyfikowany sposób. W praktyce oznaczało to podwyżkę o 11 proc., czyli wszyscy zapłaciliśmy za gaz miliard dolarów więcej tylko w ostatnich trzech latach (2007 – 2009).

Wiceministrem gospodarki był wówczas Piotr Naimski, który teraz tak krytykuje nasze działania.

[b]Kto wpadł na pomysł wydłużenia kontraktu o 15 lat? Ministerstwo Gospodarki czy PGNiG?[/b]

To była propozycja zarządu PGNiG. Braliśmy pod uwagę – oprócz prognozy wzrostu zapotrzebowania na gaz w kraju – także kwestie związane z tranzytem tego surowca przez Polskę do Niemiec. Zależało nam na przedłużeniu umowy tranzytowej, by w 2019 r., czyli po wygaśnięciu obecnej umowy, Rosjanie nie zrezygnowali z przesyłania gazu rurociągiem jamalskim. Tą drogą do Polski płynie ok. 3 mld m sześciennych gazu rocznie. Nie wyobrażam sobie, co by się stało, gdyby umowa tranzytowa wygasła i ten surowiec przestałby docierać do naszego kraju. Uzgodniliśmy więc – i takie mamy gwarancje strony rosyjskiej – że do 2045 r. gazociąg jamalski będzie wypełniony całkowicie, a zatem transportować będzie 30 mld m sześciennych gazu rocznie, w tym ok. 3 mld m na polskie potrzeby.

[b]Dobrze pan wie, że te gwarancje mogą nie mieć znaczenia, jeżeli strona rosyjska poinformuje nas na przykład o awarii gazociągu jamalskiego na odcinku białoruskim. Co wtedy?[/b]

No to problem będą miały Niemcy, bo odbierają one ok. 30 mld m sześciennych gazu rocznie z tego gazociągu. Awaria techniczna zawsze jest możliwa, ale chciałbym zauważyć, że gazociąg jamalski jest jednym z najsolidniej zbudowanych gazociągów na świecie, z doskonałych jakościowo materiałów i o najnowocześniejszym wyposażeniu technicznym. Obecnie jego stan nie budzi zastrzeżeń. Przerwanie przepływu gazu z przyczyn innych niż techniczne, moim zdaniem, nie wchodzi w rachubę, bo jest to doskonały biznes, a straty dla obu stron byłyby ogromne.

[b]Czy według pana sukcesem jest zgoda na minimalny poziom zysku – 22 mln zł – dla spółki EuRoPol Gaz, do której należy rurociąg jamalski? To oznacza spore oszczędności dla Gazpromu, bo to ten koncern płaci 90 proc. wszystkich należności za korzystanie z rurociągu. Jak przy takim niskim zysku EuRoPol Gaz poradzi sobie z pokryciem kosztów na przykład usunięcia awarii gazociągu, gdyby potrzebował na to ponad 100 mln zł?[/b]

Proszę pokazać mi jakąkolwiek spółkę, która na wiele lat ma zagwarantowany zysk na takim poziomie. EuRoPol Gaz należy więc do nielicznych. Opłaty za korzystanie z gazociągu są ustalane zgodnie z prawem. Trzeba tylko rozstrzygnąć, czemu te opłaty mają służyć – czy pokazaniu dobrych wyników EuRoPol Gazu, czy też chodzi o to, by w możliwie najmniejszym stopniu wpływały na cenę gazu w Polsce. A ta cena i tak jest relatywnie wysoka. Uznaliśmy, że lepiej będzie, jeżeli opłaty za transport gazu rurociągiem jamalskim nie będą wysokie, bo PGNiG też je musi ponosić. A gdyby okazało się, że EuRoPol Gaz musi wydać na jakieś inwestycje więcej, niż zarabia, to i tak straty odrobi w kolejnych latach, a ponadto ma skumulowane znaczne środki finansowe i ma też właścicieli, w których interesie leży efektywne jego funkcjonowanie.

[b]Gazprom uzyskał nie tylko niższe stawki za tranzyt swojego gazu przez nasz kraj, ale też nie musi płacić zaległych opłat z tego tytułu, które – ostrożnie – szacuje się na ok. 200 mln dolarów. Czy to też jest korzystne dla EuRoPol Gazu?[/b]

W zamian za te należności PGNiG zyskał częściowy upust w cenie rosyjskiego gazu i z moich informacji wynika, że na pewno z niego skorzysta, jeśli tylko porozumienie wejdzie w życie. Więc nie zrezygnowaliśmy z tych pieniędzy. Ocena, że odpuściliśmy czy darowaliśmy Gazpromowi spore sumy, jest błędna.

[b]Uzgodnienia dotyczące finansów EuRoPol Gazu przynoszą jednak więcej korzyści stronie rosyjskiej. Mimo to w zamian PGNiG nie otrzyma tego, na co liczył, czyli powiązania sposobu kalkulacji ceny za gaz z bieżącymi notowaniami tego surowca na rynku europejskim. Dzięki temu polska firma mogłaby zaoszczędzić ok. 80 mln dol. rocznie. Szefowie Gazpromu na zmianę się nie zgadzają, choć tego typu ustępstwa poczynili, np. wobec niemieckiego koncernu E.ON Ruhrgas. Czy warto było się godzić na niskie zyski EuRoPol Gazu i rezygnować z należności?[/b]

Ustępstwa, o których pani wspomniała, dotyczą tylko niewielkiej części odbieranego gazu, a ponadto Niemcy mają zdywersyfikowane źródła dostaw, my niestety nie. Mają też inne relacje we współpracy energetycznej z Rosją. Zatem wszelkie nasze negocjacje cenowe PGNiG z Gazpromem są trudne, ale mam nadzieję, że będą kontynuowane.

[ramka]Pisali w opiniach

Jan Filip Staniłko, Piotr Naimski

[b][link=http://www.rp.pl/artykul/491869.html]Gazowa porażka polskich negocjatorów[/link][/b]

[i]10 czerwca 2010[/i][/ramka]

[b]Rz: Trudno w Polsce o dobry klimat do zawierania umów gospodarczych z Rosją, ale porozumienie gazowe wzbudza szczególnie wiele emocji.

Nie tylko opozycja je krytykuje. Wątpliwości zgłaszał także minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, a od dwóch miesięcy Ministerstwo Gospodarki musi tłumaczyć Komisji Europejskiej sens dokumentów. Zatem czy w ogóle dojdzie do podpisania umów gazowych z Rosją?[/b]

Pozostało 95% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!