[b]Rz: Dlaczego, gdy Niemcy pacyfikowali powstanie, bolszewicy stali z bronią u nogi po drugiej stronie Wisły?[/b]
[b]Zbigniew S. Siemaszko[/b]: Bo jak najkrwawsze stłumienie powstania odpowiadało interesom Stalina. W bitwie tej ginęli bowiem ludzie najbardziej niebezpieczni z sowieckiego punktu widzenia. Patriotycznie nastawieni żołnierze i inteligencja. Ludzie, którzy stawiliby opór podczas przyszłej sowietyzacji Polski. Stalin mógł więc tylko zacierać ręce, gdy dochodziły do niego wiadomości z Warszawy. Oczywiście nie ma mowy o żadnym formalnym porozumieniu z Hitlerem. Niemiecki przywódca zupełnie nieświadomie odwalił za Stalina brudną robotę.
[b]Kolejna z wielu głupich decyzji Hitlera. Gdybym ja był na miejscu niemieckiego dowództwa, nie tłumiłbym powstania. Wycofałbym się z Warszawy, co musiałoby doprowadzić do konfrontacji AK z Sowietami.[/b]
Niemców na taki manewr nie było stać. Oni nie byli zdolni do elastycznego myślenia. Byli bardzo butni, działali prymitywnie. Problemy rozwiązywali siłą. Ich całkowitym przeciwieństwem byli bolsze- wicy. Co by nie powiedzieć o Stalinie, był to niezwykle inteligentny człowiek, który doskonale wiedział, co robi.
[b]Sowieckie apele do mieszkańców Warszawy, aby chwycili za broń, były prowokacją?[/b]