Łukasz Wardyn, polski prawnik pracujący w Brukseli, o właściwą pisownię nazwiska swego i żony – obywatelki Litwy, najpierw zabiegał przed litewskimi sądami. Gdy nic to nie dało, złożył w lipcu 2009 r. wniosek do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. Jak ujawniła w kwietniu „Rz”, to pierwsza taka skarga na dyskryminowanie Polaków na Litwie.
Trybunał wyznaczył posiedzenie na 15 września. Wyrok może zapaść w tym roku. Ale skarżący ma problem również przed Trybunałem: europejscy sędziowie odsyłają mu polskie dokumenty i żądają dostarczenia ich po litewsku.
– To niewiarygodne w takiej sprawie – uważa Wardyn. Choć przyznaje: – Formalnie językiem postępowania rzeczywiście jest litewski, bo sprawa trafiła do Luksemburga za pośrednictwem litewskiego sądu. Takie są wymogi ETS.
Zdaniem dr. Ireneusza Kamińskiego z Instytutu Nauk Prawnych PAN: – W przypadku tej skargi żądanie dokumentów po litewsku jest niezręczne, choć nie złamano żadnych reguł proceduralnych. Dopiero na rozprawie 15 września może zostać dopuszczony inny, a więc polski, język.
W tej sytuacji Wardyn, choć dokumenty na litewski przetłumaczy, zamierza złożyć skargę do rzecznika praw obywatelskich UE. Gdyby bowiem był to inny typ postępowania przed Trybunałem, np. skarga wniesiona przeciwko Komisji Europejskiej, to każdy jego uczestnik mógłby się posługiwać własnym językiem.