Parlamentarny zespół do zbadania katastrofy smoleńskiej, na którego czele pan stoi, nie ma uprawnień komisji śledczej. Czy nie byłoby lepiej stworzyć ciało ponadpartyjne z uprawnieniami śledczymi?
Antoni Macierewicz, poseł PiS:
Do tego trzeba woli politycznej. A koalicja rządowa tego nie chce. Ostatnio odrzuciła nawet naszą propozycję powołania podkomisji zajmującej się katastrofą w ramach Komisji Sprawiedliwości. Odrzucono też nasz dezyderat do premiera, by przejąć od Rosjan część postępowania dotyczącą badania czarnych skrzynek, wraku samolotu i terenu katastrofy. PO i rząd grają na odwleczenie sprawy. Zresztą, obserwując prace komisji hazardowej, mam wątpliwości, czy komisja śledcza w obecnym układzie sił politycznych może być skutecznym narzędziem dochodzenia prawdy. Wielokrotnie mogliśmy obserwować, jak wszystkie niewygodne dla PO decyzje i interpretacje przegłosowywała rządząca większość. Boję się, że w przypadku badania katastrofy mogłoby być podobnie, bo i tu mamy do czynienia z wieloma niewygodnymi dla rządzących faktami.
Jakie to fakty?
Przede wszystkim chodzi o sposób przygotowania wizyty i złamanie procedur towarzyszących wylotowi takiej delegacji. Zespół przeanalizował m.in. tzw. instrukcję Head dotyczącą przelotów najważniejszych osób w państwie. Zgodnie z tą instrukcją wprowadzoną zarządzeniem ministra obrony w czerwcu 2009 r. to koordynator, czyli szef Kancelarii Premiera wyznaczył samolot i wydał polecenie jego wylotu. Instrukcja ta została wielokrotnie złamana. M.in. nie podstawiono obok samolotu głównego samolotu zapasowego, nie było ciągłego – od startu do lądowania – monitoringu lotu przy użyciu radiostacji HF, nie powiadomiono szefa BOR o wszystkich okolicznościach związanych z wylotem. Są poważne wątpliwości co do przeprowadzenia wymaganego w takiej sytuacji komisyjnego oblotu samolotu przed dopuszczeniem go do właściwego lotu.