Fakty są niewygodne dla rządu

Hipoteza zamachu nadal powinna być badana – uważa Antoni Macierewicz, szef zespołu ds. katastrofy smoleńskiej

Publikacja: 16.08.2010 22:17

Antoni Macierewicz

Antoni Macierewicz

Foto: Fotorzepa, Szymon Laszewski Szymon Laszewski

Parlamentarny zespół do zbadania katastrofy smoleńskiej, na którego czele pan stoi, nie ma uprawnień komisji śledczej. Czy nie byłoby lepiej stworzyć ciało ponadpartyjne z uprawnieniami śledczymi?

Antoni Macierewicz, poseł PiS:

Do tego trzeba woli politycznej. A koalicja rządowa tego nie chce. Ostatnio odrzuciła nawet naszą propozycję powołania podkomisji zajmującej się katastrofą w ramach Komisji Sprawiedliwości. Odrzucono też nasz dezyderat do premiera, by przejąć od Rosjan część postępowania dotyczącą badania czarnych skrzynek, wraku samolotu i terenu katastrofy. PO i rząd grają na odwleczenie sprawy. Zresztą, obserwując prace komisji hazardowej, mam wątpliwości, czy komisja śledcza w obecnym układzie sił politycznych może być skutecznym narzędziem dochodzenia prawdy. Wielokrotnie mogliśmy obserwować, jak wszystkie niewygodne dla PO decyzje i interpretacje przegłosowywała rządząca większość. Boję się, że w przypadku badania katastrofy mogłoby być podobnie, bo i tu mamy do czynienia z wieloma niewygodnymi dla rządzących faktami.

Jakie to fakty?

Przede wszystkim chodzi o sposób przygotowania wizyty i złamanie procedur towarzyszących wylotowi takiej delegacji. Zespół przeanalizował m.in. tzw. instrukcję Head dotyczącą przelotów najważniejszych osób w państwie. Zgodnie z tą instrukcją wprowadzoną zarządzeniem ministra obrony w czerwcu 2009 r. to koordynator, czyli szef Kancelarii Premiera wyznaczył samolot i wydał polecenie jego wylotu. Instrukcja ta została wielokrotnie złamana. M.in. nie podstawiono obok samolotu głównego samolotu zapasowego, nie było ciągłego – od startu do lądowania – monitoringu lotu przy użyciu radiostacji HF, nie powiadomiono szefa BOR o wszystkich okolicznościach związanych z wylotem. Są poważne wątpliwości co do przeprowadzenia wymaganego w takiej sytuacji komisyjnego oblotu samolotu przed dopuszczeniem go do właściwego lotu.

Podobno nie był on potrzebny, bo samolot wcześniej odbył loty do Pragi i Rygi.

To prawda. Jednak w czasie powrotu z Pragi doszło do zderzenia maszyny z lecącym ptakiem. W tej sytuacji dodatkowy oblot był wskazany. Ale to niejedyne zaniedbania.

Jakie jeszcze?

Chodzi także o sprawy związane z decyzją MON nr 40 z lutego 2010 r. Minister Bogdan Klich twierdził w tym dokumencie, że 36. pułk specjalny realizujący przeloty najważniejszych osób w państwie nie jest w stanie zapewnić im bezpieczeństwa. A mimo to dopuścił do wylotu delegacji prezydenta w okolicznościach niegwarantujących bezpieczeństwa. Jeśli pada pytanie, dlaczego w Tu-154M znalazło się równocześnie tyle ważnych osób – w tym najwyżsi dowódcy sił zbrojnych – to odpowiedź jest jasna. Nie było innego, dodatkowego samolotu, a było to złamaniem obowiązującego prawa. Minister Klich doskonale o tym wiedział. Przecież sam odwołał przygotowany przez ministra Aleksandra Szczygłę zakup floty bezpiecznych samolotów. Ale to niejedyne nieprawidłowości, które odkryliśmy, badając tę sprawę. Wizyta była źle przygotowana, jeśli chodzi o bezpieczeństwo całej delegacji. Mam na myśli zabezpieczenie przez szefa Biura Ochrony Rządu. Chciałbym przypomnieć, że nadzór nad BOR sprawuje minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller. Minister, którego mianowano przewodniczącym komisji badającej przyczyny katastrofy polskiego samolotu. Tak więc Jerzy Miller analizuje zaniedbania, za które tytułem nadzoru sam ponosi odpowiedzialność...

Jak pan ocenia działania prokuratury?

Mam poważne wątpliwości, czy to śledztwo w ogóle powinna prowadzić prokuratura wojskowa. Przede wszystkim z tego względu, że za podstawę postępowania, którego wyniki warunkują także śledztwo, przyjęto konwencję chicagowską stosowaną wyłącznie do lotów cywilnych. Samo przyjęcie tej konwencji jest kontrowersyjne, ale jeśli już zdecydowano się na jej zastosowanie, to konsekwencją takiej decyzji powinno być przekazanie śledztwa prokuraturze powszechnej, czyli cywilnej. Trudno przecież z góry założyć, że winę za katastrofę ponoszą wyłącznie żołnierze. A tylko w takim przypadku właściwa byłaby prokuratura wojskowa. Poza tym prokuratura wojskowa nie ma doświadczenia w prowadzeniu tak skomplikowanych, wielowątkowych postępowań.

Prokurator generalny Andrzej Seremet zapowiedział już, że najprawdopodobniej nie spotka się z pańskim zespołem. Czy nie odbiera pan tego jako porażki?

Nie uważam stanowiska prokuratora generalnego za odmowę współpracy, chociaż mam świadomość, że Andrzej Seremet znajduje się pod silną presją rządu. Zespół ma jasne umocowanie w regulaminie Sejmu oraz w ustawie o prawach i obowiązkach posła i senatora. Wszystkie instytucje państwowe są obowiązane dostarczać nam żądanych wyjaśnień. Korzystaliśmy z tego prawa ostatnio podczas spotkania Komisji Sprawiedliwości, na które przybył prokurator generalny Andrzej Seremet wraz z szefostwem prokuratury wojskowej. Przedstawiciele zespołu zadali podczas tego posiedzenia najwięcej pytań. I nawet nasi przeciwnicy polityczni przyznawali, że były to wyłącznie pytania merytoryczne.

Jednak ci sami przeciwnicy zarzucają pańskiemu zespołowi, że jest ciałem bardziej politycznym i propagandowym, a mniej skupionym na merytorycznej pracy.

To nieprawda. Rozważamy wszelkie warianty, podobnie jak prokuratura – od nieszczęśliwego wypadku po zamach. Wysłuchaliśmy już relacji wielu świadków. Analizujemy tysiące dokumentów. Sama instrukcja Head to ponad 100 stron. A instrukcja lotu samolotu Tu#154M to ponad 1000 stron. Kilkaset stron liczy korespondencja dotycząca organizacyjnych i politycznych przygotowań do wizyty. Gromadzimy wszelką dostępną dokumentację na temat katastrofy, w tym również doniesienia medialne. Chcemy, by zespół spełniał też funkcję centrum dokumentacji katastrofy smoleńskiej.

Jest pan w stanie dziś wyrokować o przyczynach tragedii?

Nie. Na obecnym etapie nie da się wykluczyć żadnego z wątków – w tym także wyśmiewanej przez część mediów i polityków hipotezy, że mogło dojść do zamachu. Ale musi niepokoić wiele nieprawidłowości oraz intryg politycznych skierowanych przeciwko prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu i jego wizycie w Katyniu. Nawiasem mówiąc, gdyby się zdarzyło, że prezydent, wysocy urzędnicy państwowi, generalicja i przedstawiciele elit jakiegokolwiek innego państwa zginęli w katastrofie lotniczej, to hipoteza zamachu wszędzie byłaby brana pod uwagę w pierwszej kolejności. Nic dziwnego, że prokuratura przyznaje, iż wątek ten wciąż jest badany.

Jakie jeszcze są możliwe przyczyny katastrofy?

Prace zespołu ujawniły wiele nieprawidlowości. Wystarczy wskazać, że MSZ, który organizował wizytę, był przestrzegany o niebezpieczeństwie! Na początku marca urzędnicy Kancelarii Prezydenta alarmowali, że lotnisko w Smoleńsku nie jest dostatecznie przygotowane. Kancelaria Premiera kilkakrotnie próbowała organizować wyjazd grupy przygotowawczej, która miała sprawdzić, co się dzieje na smoleńskim lotnisku. Kolejno były one odwoływane. 23 marca ówczesny ambasador Władimir Grinin poinformował MSZ, że Rosja nie daje gwarancji przygotowania lotniska, ale notatka na ten temat dotarła do Kancelarii Prezydenta 12 kwietnia... Nie twierdzę, że te karygodne zaniedbania były bezpośrednią przyczyną katastrofy. Mogły się jednak do niej przyczynić. A naczelny prokurator wojskowy Krzysztof Parulski pytany przez nas o te fakty odpowiada, że nic na ten temat nie wie, bo MSZ nie dostarczył jeszcze wszystkich dokumentów! Kto więc działa stronniczo i opóźnia śledztwo? A kto stara się gromadzić fakty i obiektywnie je interpretować?

Czy powtórzyłby pan swoje słowa o zbrodni?

Nie użyłem tego słowa w znaczeniu karnoprawnym i od razu na pytania dziennikarzy tak swoją wypowiedź skomentowałem. Słownik języka polskiego wskazuje, że jest uprawnione użycie w języku potocznym słowa "zbrodnia" do określenia wydarzenia wymagającego najwyższego potępienia moralnego. Dlatego mówi się np. o zbrodniczych zaniedbaniach. A prokurator Parulski awansowany właśnie do stopnia generała brygady mówi w kontekście tej katastrofy o "przestępstwie". Dlatego skoro prokuratura nadal bada wątek zamachu, przesądzanie dziś, że nie mieliśmy do czynienia ze zbrodnią, jest przedwczesne.

-rozmawiał Cezary Gmyz

Parlamentarny zespół do zbadania katastrofy smoleńskiej, na którego czele pan stoi, nie ma uprawnień komisji śledczej. Czy nie byłoby lepiej stworzyć ciało ponadpartyjne z uprawnieniami śledczymi?

Antoni Macierewicz, poseł PiS:

Pozostało 97% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!