Prace nad zmianą ustawy antynarkotykowej toczą się w oszałamiającym tempie. Dwa dni temu rząd przyjął projekt, wczoraj w Sejmie posłowie odbyli nad nim debatę, na dzisiaj – zaraz po ustawie budżetowej – zaplanowano drugie czytanie.
– Biorąc pod uwagę charakter tego rynku, intencje ludzi, którzy tą trucizną handlują, mam prawo wobec Sejmu sformułować postulat, że jeśli wspólnie nie podejmiemy tych decyzji, ponadpartyjnie, to pod koniec roku będziemy mieli 3 tys. takich sklepów – mówił w Sejmie premier Donald Tusk.
W ostatni weekend policja i sanepid zamknęły prawie tysiąc sklepów sprzedających dopalacze.
Nowa ustawa wprowadza przepisy, które zakazują handlu „środkami zastępczymi” – to substancje, których nie ma na liście zakazanych narkotyków, ale mają takie samo działanie jak środki psychotropowe.
– Nie nazywamy tego dopalaczem, mimo że wszyscy wiemy, o co chodzi – mówiła minister zdrowia Ewa Kopacz. Jej zdaniem producenci szybko zmieniliby nazwę sprzedawanych substancji. – Dzisiaj dopalacz, jutro może być rozśmieszacz, a jeszcze za trzy dni rozweselacz.