Pocztówkowy klan chciał zgarnąć Telekamerę

Zorganizowana grupa próbowała zmanipulować wynik głosowania telewidzów. Na akcję wydała ponad 200 tys. zł

Publikacja: 08.02.2011 17:53

Pocztówkowy klan chciał zgarnąć Telekamerę

Foto: ROL

"Rz" dotarła do zorganizowanej grupy, która próbowała wpłynąć na wynik głosowania w tegorocznym konkursie "Telekamery Tele Tygodnia".

Wykorzystała lukę w regulaminie i za przeszło 200 tys. zł przez kilka tygodni wysłała dziesiątki tysięcy głosów, by w kategorii serial codzienny wygrały "Barwy szczęścia" emitowane przez TVP 2 i w kategorii aktorka – grająca w tym serialu Katarzyna Zielińska.

Sprawą zajmowaliśmy się od kilku tygodni. Po naszych pytaniach organizator – redakcja "Tele Tygodnia" (pisma należącego do wydawnictwa Bauer) – kilka dni przed ogłoszeniem wyników konkursu poinformował o unieważnieniu dużej liczby głosów, które "mogły mieć znaczący wpływ na wyniki głosowania".

[srodtytul]Regulamin z luką [/srodtytul]

W plebiscycie trwającym od 2 listopada do 4 stycznia widzowie mieli wyłonić "najpopularniejsze gwiazdy, seriale i stacje telewizyjne" w 15 kategoriach.

Głosy można było oddawać przez Internet, esemesem bądź wypełniając i wysyłając pocztą wycięty z "Tele Tygodnia" kupon.

– Narzędzie do głosowania każdy z widzów miał w domu pod ręką – mówiła w poniedziałek prowadząca galę "Telekamer" Grażyna Torbicka. – Jednym naciśnięciem guzika można kogoś wynieść na szczyty lub usunąć w niepamięć.

Okazało się, że regulamin umożliwiał naciskanie takiego przycisku w nieskończoność. Organizatorzy zastrzegli w tegorocznym regulaminie, że liczyć się będzie tylko jeden głos z jednego numeru telefonu i jeden głos wysłany z jednego komputera (adresu IP). – Każdy głosujący powinien mieć taką samą możliwość oddania głosów – uzasadniał wprowadzenie ograniczenia Maciej Brzozowski.

Ale głosowanie za pomocą kuponu pozostawiono bez takich ograniczeń. "Uczestnik może wziąć udział w Plebiscycie, wysyłając dowolną ilość kartek/kuponów" – czytamy w regulaminie.

– Organizator zapewniał, że choć wielokrotne głosowanie przez tę samą osobę nie jest zabronione, to jest to minimalny odsetek głosów – mówi "Rz" Jarosław Burdek, były dyrektor ds. rozrywki w TVP 2. Program 2 Telewizji Polskiej od lat transmituje wręczanie Telekamer.

[srodtytul]70 tys. kuponów [/srodtytul]

Jak ustaliła "Rz", zorganizowana grupa wykorzystała jednak możliwość przesyłania pocztą nieograniczonej liczby kuponów.

Dotarliśmy do osób, które brały udział w procederze.

– Na przełomie września i października mojemu znajomemu, Pawłowi, człowiek związany z "Barwami szczęścia" zaproponował kilka tysięcy złotych za zorganizowanie grupy wysyłającej kupony konkursowe – mówi Rafał z Warszawy.

Opowiada, że ci ludzie mieli wycinać z "Tele Tygodnia" kupony konkursowe, wypełniać je i naklejać wraz ze znaczkami na karty pocztowe. "Rz" jest w posiadaniu wzoru, który przekazał im zleceniodawca.

Według relacji naszego informatora Paweł uzbierał ekipę kilkunastu zaufanych osób. Akcja trwała osiem tygodni.

– Do chałupniczej pracy zatrudniono nawet całą rodzinę. Przez dwa tygodnie pracowałem od rana do nocy – opowiada Rafał, który pracował przy "produkcji głosów". – Za każdy głos dostawałem 30 groszy. Robota stała się trochę łatwiejsza, kiedy "Tele Tydzień" zaczął przyklejać kupony na silikon i nie trzeba już ich było wycinać.

Zleceniodawca przekazywał pieniądze na wynagrodzenia dla zatrudnionych przy wysyłaniu głosów, na znaczki (1,55 zł na każdą z kartek) i kartki pocztowe (20 gr za sztukę). Dostarczał też egzemplarze tygodnika. Według naszego informatora gazety miały pochodzić z tzw. zwrotów. Organizator procederu miał kupować niesprzedane w kioskach egzemplarze tygodnika za pół ceny, czyli 70 gr za sztukę.

[srodtytul]Wielka szansa na samochód [/srodtytul]

Zleceniodawca rozliczał się z Pawłem raz w tygodniu. Płacił za każdą kolejną partię wypełnionych kuponów.

– Pieniądze szły z ręki do ręki – relacjonuje Rafał. – W próbę ustawienia wyników zainwestowano ponad 200 tys. złotych. Wysłaliśmy około 70 tys. głosów. Własnoręcznie wypełniłem 4 tysiące. Paweł, który raz w tygodniu zbierał kupony, był w tym czasie najlepszym klientem warszawskiej Poczty Głównej, gdzie co kilka dni nadawał tysiące przesyłek.

– Jako nadawców zleceniodawcy kazali nam wpisywać dwie nieznane mi kobiety – opowiada Rafał. – Przy takiej liczbie wysyłanych kartek istniało duże ryzyko, że odklei się znaczek i poczta zwróci list do nadawcy. Chodziło o to, żeby takie kartki nie wracały do nas – tłumaczy.

Jednak taka liczba głosów wysłana rzekomo przez dwie kobiety znacznie zwiększała szanse tych adresatek na wygranie nagrody dla czytelników. Wśród głosujących za pośrednictwem kuponów organizatorzy mieli rozlosować citroena C3.

Sprawdziliśmy adresy obu kobiet – są prawdziwe.

Z jedną z nich udało się nam porozmawiać. Była zaskoczona informacją, że na konkurs wysłano tysiące głosów z jej danymi. – Owszem, wysłałam kilka kuponów, ale bez przesady, nie tysiące – mówiła reporterom "Rz".

Jak sprawdziliśmy, ta pracująca w bankowości kobieta w październiku wyszła za mąż, ale wciąż przedstawia się nazwiskiem panieńskim. Jednak w procederze używano już jej nowego nazwiska. Po rozmowie z "Rz" kobieta interweniowała u organizatora plebiscytu. – Zadzwoniłam i opowiedziałam o tej sprawie – powiedziała "Rzeczpospolitej".

[srodtytul]Serial i aktorka ze statuetkami[/srodtytul]

Telekamery wręczono w poniedziałek wieczorem w warszawskim Teatrze Polskim.

Nagrodę w kategorii serial codzienny otrzymały "Barwy szczęścia". W kategorii najpopularniejsza aktorka zwyciężyła Katarzyna Zielińska.

"Barwy szczęścia", zdobywając 41 proc. głosów, wyprzedziły emitowaną przez TVN "Majkę" (25 proc.) i nadawany przez TVP 1 "Klan" (15 proc.).

– Cieszę się, że to trzecia Telekamera, nie trzeba będzie się martwić, jak się ubrać w następnym roku – mówiła, odbierając nagrodę w imieniu "Barw szczęścia", Ilona Łepkowska, scenarzystka serialu. Trzecia z rzędu nagroda oznacza, że serial otrzymał Złotą Telekamerę i nie będzie nominowany w następnych edycjach konkursu.

Katarzyna Zielińska, zwyciężając w swojej kategorii (36 proc. głosów), wyprzedziła Joannę Osydę z "Majki" (20 proc.) i Małgorzatę Braunek (17 proc.), która występuje w serialu "Miłość nad rozlewiskiem".

– Dziękuję najbardziej wiarygodnemu jury w Polsce: milionom telewidzów – podkreślał na poniedziałkowej gali Maciej Brzozowski, dyrektor PR w wydawnictwie Bauer. – Proszę o ponowne przeliczenie głosów – żartował Krzysztof Ziemiec, odbierając statuetkę dla zwycięzcy w kategorii osobowość – informacje i publicystyka. – To niemożliwe, żebym zdobył tę nagrodę z taką przewagą – nie dowierzał.

Czy jednak w przypadku "Barw szczęścia" i Katarzyny Zielińskiej byłby to tylko żart? – Nic o tym nie wiedziałam – mówi "Rz" Zielińska, której opowiedzieliśmy o kulisach "pocztówkowego procederu". – Wierzę w uczciwość konkursu. – podkreśla.

– Poza prestiżem zdobycie Telekamery gwarantuje wymierne zyski – komentuje Jakub Mazur z Domu Mediowego MediaAdviser. – Nagroda może spowodować wzrost cen reklam. W dłuższej perspektywie chodzi o kwoty rzędu co najmniej setek tysięcy złotych.

Według ekspertów na wygranej zależeć może również producentom. – Przy zawieraniu kontraktu na kolejny rok albo przy przenosinach do innej stacji nagroda jest silnym argumentem negocjacyjnym – mówi Łukasz Matul z domu mediowego Top Media House.

[srodtytul]Były prezes TVP: to fikcja [/srodtytul]

Próbowaliśmy się dowiedzieć, ile dokładnie głosów unieważnił organizator. I czy były to kupony wysyłane przez grupę, do której dotarliśmy. Maciej Brzozowski, dyrektor PR grupy Bauer Media, nie chciał rozmawiać z "Rz".

W odpowiedzi na nasze pytania odpisał, że "plebiscyt przeprowadzany jest z pełnym poszanowaniem przepisów regulaminu, liczenie głosów zaś odbywa się pod nadzorem firmy Deloitte Audyt, co stanowi gwarancje rzetelnego przeprowadzenia ww. plebiscytu".

Firma Deloitte także odmówiła udzielenia informacji na temat unieważnionych głosów. "Deloitte jako audytor plebiscytu jest zobowiązany do zachowania tajemnicy na temat przebiegu głosowania" – napisał do "Rz" Jakub Bojanowski, który odpowiadał za nadzór nad przebiegiem głosowania.

– Nie braliśmy udziału w tworzeniu ani finansowaniu grupy, która miałaby wysyłać kupony w konkursie. Nic nam na ten temat nie wiadomo – oświadczyła "Rz" Karolina Baranowska z firmy Artrama, producenta serialu "Barwy szczęścia".

– To się dzieje od zawsze – komentuje sprawę kuponów Jarosław Burdek. – Konkursy to temat rzeka, wszystko jest na pograniczu gry fair. Każdy robi swoje, by pomóc swoim gwiazdom i swoim programom. Jeśli wszyscy zainteresowani to robią, to się pewnie wyrównuje.

– Mało wiarygodny jest konkurs, w którym zwycięża się nie na podstawie realnych i powszechnie dostępnych wyników telemetrii, lecz stosuje się jakieś inne metody liczenia – krytykuje były prezes TVP Andrzej Urbański, który w trakcie swojej kadencji proponował TVN i Polsatowi stworzenie nowego konkursu.

Co o manipulowaniu wynikiem konkursu myślą ci, którzy na zlecenie wypełniali kupony? – Potrzebowałem pieniędzy, a to była dobra okazja, żeby dorobić – przyznaje Rafał. – Nie interesuje mnie ten konkurs, nie oglądam żadnych seriali.

Urbański: – Nie da się kontynuować tej fikcji. W Polsce potrzebny jest konkurs, który będzie pokazywał prawdziwą popularność gwiazd. Widzom należy się prawda.

[i]Imiona uczestników procederu zostały zmienione na ich prośbę.[/i]

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!