Partie chcą wziąć kredyt na jesienną kampanię

Poza Platformą wszystkie partie rozważają zaciągnięcie pożyczki na wyborcze starcie jesienią

Publikacja: 04.03.2011 01:45

Stanisław Kostrzewski - skarbnik PiS

Stanisław Kostrzewski - skarbnik PiS

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Nie wykluczamy, że będziemy starali się zaciągnąć kredyt – mówi Józef Szczepańczyk, sekretarz Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL.

Pożyczkę bierze też pod uwagę partia Jarosława Kaczyńskiego.

– Na razie analizujemy wydatki – mówi „Rz" Stanisław Kostrzewski, skarbnik PiS. – Mam nadzieję, że przy dobrym zbiegu okoliczności nie będziemy prosić o kredyt.

O kredycie myśli też Sojusz.

– Jeśli będzie taka potrzeba – zaznacza Edward Kuczera, skarbnik SLD. – Wszystko będzie zależało od koncepcji kampanii, którą na razie przygotowujemy.

Kredytu na kampanię nie rozważa tylko Platforma. – W tej chwili nie bierzemy takiej konieczności pod uwagę – mówi Łukasz Pawełek, skarbnik PO.

Z naszych wyliczeń wynika, że od 2006 r. partia Donalda Tuska dostała w sumie ok. 170 mln zł subwencji budżetowych i zwrotów kosztów kampanii parlamentarnych w 2005 i 2007 r.

Czy partie bez problemu dostaną kredyty? Kłopotem może być poręczenie. W przypadku wyborów parlamentarnych partie mogą liczyć na refundację ich kosztów z subwencji budżetowej. Ale politycy narzekają, że okrojona od tego roku o połowę subwencja może się okazać niewystarczającym zabezpieczeniem kredytu. Co wtedy? Gwarantem może być hipoteka majątku partii, gotówka zdeponowana na koncie, a nawet weksle in blanco, o których myślą ludowcy. W przypadku SLD i PSL ewentualny kredyt zaciągnięty na kampanię nie byłby pierwszym długiem. Obie partie kilka miesięcy temu zaciągnęły już kredyt na kampanię samorządową.

Ludowcy wzięli niewielką pożyczkę – 250 tys. zł w Banku Polskiej Spółdzielczości. Raty już spłacają. Ale finanse PSL obciąża dodatkowo 18 mln zł kary na rzecz Skarbu Państwa. Ludowcy zostali nimi obciążeni za błędy w rozliczeniu kampanii z 2001 roku.

SLD na wybory samorządowe zadłużyło się w PKO BP SA na 3 mln zł. Jeśli Sojusz będzie chciał wziąć następny kredyt, ten musi spłacić.

Ile pożyczą tym razem, jeszcze nie wiadomo.

W 2007 r. większość partii na kampanię wydała około 28 mln zł, najwięcej PO – 29 mln zł. Limit wynosił ok. 30 mln zł.

Tym razem limit będzie podobny, ale wydatki mogą być niższe. Sejm zdecydował, że od jesiennej kampanii partie nie będą mogły już używać billboardów i płatnych spotów telewizyjnych.

Nic dziwnego, że biedniejsze partie nie ubolewają nad wprowadzonymi zakazami.

– Zamiast w spoty tym razem zainwestujemy w mocne buty i dotrzemy do wyborców – mówi Szczepańczyk. – Ostatnie wybory samorządowe pokazały, że bezpośredni kontakt z ludźmi sprawdza się najlepiej – zaznacza.

Wiceszef Klubu PO Wojciech Wilk dodaje: – Kampania, by była skuteczna, nie musi być droga. Oczywiście będziemy w niej wykorzystywać różne formy dotarcia do wyborcy, ale najważniejszy jest osobisty kontakt.

 

Nie wykluczamy, że będziemy starali się zaciągnąć kredyt – mówi Józef Szczepańczyk, sekretarz Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL.

Pożyczkę bierze też pod uwagę partia Jarosława Kaczyńskiego.

Pozostało 93% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!