Już kilkuletnie japońskie dzieci wiedzą, że jak zatrzęsie się ziemia, w szkole trzeba jak najszybciej wskoczyć pod ławkę i mocno chwycić za jej nogi. A na placu zabaw uciekać na otwartą przestrzeń, bo coś może spaść na głowę. Starszym Japończykom bez przerwy przypomina się, że mają uzgodnić z rodziną, z kim i jak – w przypadku kataklizmu – mają się kontaktować.
Wszyscy w Japonii znają też numer telefoniczny 171, który przyjmuje zgłoszenia od poszkodowanych. Podobnie jak drogi ewakuacyjne i miejsca, gdzie bezpiecznie można się schronić.
– Żyjemy z ciągłą świadomością niebezpieczeństwa. Dlatego rząd wprowadził bardzo surowe reguły – przyznaje "Rz" prof. Akio Kawato z Uniwersytetu w Tokio.
Mosty na gumowych blokach
Żaden kraj na świecie nie jest tak dobrze przygotowany na wypadek trzęsienia ziemi jak Japonia. To dlatego, że właśnie tu zdarza się około 10 procent wszystkich wstrząsów na świecie.
Od 1981 roku w Japonii można budować tylko domy wstrząsoodporne, które wyginają się, a nie zawalają jak domki z kart. Podobnie jak mosty, które stawiane są na gumowych blokach mających absorbować uderzenie.